A to bardzo ładny zapach, bez oudu, ciekawie grający na skórze
Montale Rendez-vous a Milan to kompozycja słodka bez dwóch zdań. Łączy aromat smakowitej kawowości znanej z Intense Cafe ze szczyptą świeżej, słodkiej zieloności Fantastic Basilic – to jest fundament, który poczujemy od pierwszej do ostatniej sekundy. Nie jest to przy tym woń toporna, co często zdarzało się w perfumach tej marki. Powiedziałbym nawet, że złożono ją ze sporą dawką finezji.
Każdy element, o którym napiszę poniżej, będzie grał na tej kanwie z akapitu powyżej.
Początek jest wręcz cytrusowy (cytrusy nie są deklarowane w składzie), świeży, trochę owocowy, może nawet wodny lub ogórkowy. Pojawiają się kremowe kwiaty, w formie deserowej, jakby płatki utopiono w białej czekoladzie. Zresztą z czasem ten efekt nieco się zwiększa i zbliża do piżmowo-czekoladowych Musc Maori. Podoba mi się zresztą takie zagranie nutami kwiatowymi. Są one zawieszane w pół drogi między typowym ujęcie jadalnym a olejkiem do opalania.
Róża gra tu w formie konfiturowo-kawowej (jak w Intense Cafe), ma wyraźnie owocowe podbicie, może kojarzyć się z pączkiem, ale nie jest bohaterką pierwszego planu. W Rendez-vous a Milan dużo się dzieje i żadna z nut nie dominuje. To, co dochodzi do nosa, jest efektem połączenia każdej z ingrediencji. Trudno mówić o jednej dominancie.
Pewną wadą jest to, że czasami perfumy wpadają w nieco zbyt chemiczne brzmienia, ale pomysł złożenia i dobry dobór składników sprawiają, że nie jest to istotną wadą. W ogóle można odnieść wrażenie, że jakość ingrediencji nie jest tu wysoka, ale twórcy nadrobili umiejętnościami i z czegoś taniego zrobili naprawdę dobre perfumy.
Opinia końcowa o perfumach Montale Rendez-vous a Milan
Ciekawe ujęcie kobiecej słodyczy, mocno zakotwiczone w stylu Montale, a jednocześnie złożone w sposób przemyślany.
Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony montaleparfums.com