Nie do końca wiem, jaka była historia tych perfum. Prawdopodobnie powstały w 2022 roku jako edycja limitowana dla Harrod’s, a dopiero w 2023 roku trafiły do szerokiej dystrybucji. Tym sposobem teraz debiutują w Polsce
Mowa o Acqua di Parma Zafferano. Wbrew nazwie wcale nie pachną szafranem. Nie są też wonią przyprawową. Przez większość czasu pachną jak połączenie paczuli i akordu różowych kwiatów (zgaduję, że w tym wypadku to efekty gry wielu białych kwiatów i róży). Wierzę osobom, które łączą jest z Midnight Poison, choć równie dobrze zbliżają się do Sarah Jessica Parker Lovely, zielonych L’Eau de Chloe czy klasyków Narciso Rodrigueza.
Na pewno jest to kompozycja złożona i wielowymiarowa, choć dość wtórna, no i w żadnym stopniu nie jest szafranowa. Główny akord kwiatowy trwa długo i w zasadzie można powiedzieć, że zdominował kompozycję. Ani cytrusy na początku, ani waniliowo-drzewna baza nie są w stanie go przeskoczyć.
Gdybyśmy mieli już opisać grę Zafferano, to najbliższą prawdy formułą byłoby przyznanie 80% wrażenia dla nut różowych kwiatów i efektu paczulowo-piżmowego. Później kolejne 10% to zanik kwiatów. A ostatnie 10% to wzrost akordu waniliowo-tonkowego rodem z męskim słodziaków-ulepiaków. Natomiast jest to efekt bardzo delikatny i nawet w tych ostatnich 10% wciąż poczujemy miękkość paczuli i piżma, więc one trzymają gardę. Zatem jestem daleki od napisania, że nowość marki Acqua di Parma pachnie tanio lub masowo.
W samym akordzie różowych kwiatów dużo się dzieje, chociaż nie są to zmiany spektakularne. Kompozycja żyje jednak na skórze. Jest odrobinę zielone, ziołowa, czasami pojawi się cień słodyczy, innymi razem jakiś kolec. Nie jest nudno.
Opinia końcowa o perfumach Acqua di Parma Zafferano
Ciekawie złożona kompozycja, choć o błędnej nazwie. W praktyce to perfumy paczulowo-kwiatowe.