Dzisiaj znowu króciutko
A to dlatego, że debiutujące w tym roku w Polsce Elizabeth Arden Green Tea Lychee Lime pachną po prostu słabo i bez historii. Po zjawiskowych Green Tea Fig i niezmiernie radosnych Pear Blossom liczyłem na coś, co mnie zachwyci.
Zapach pachnie tanio. Ma tylko trochę owocowej herbacianości, która jest namiastką wrażeń z dwóch wyżej wymienionych pachnideł. Całość jest skierowana w stronę plastikową. Nie czuć tu w zasadzie liczi, a jedynie jakiś chemiczny akord owocopodobny. Kompozycja nie jest zmienna poza zwiększoną dozą cytrusów na początku.
Nie ma też ścisłych nawiązań do klasycznych Green Tea. Woda pachnie bardziej jak sztuczna herbatka z kartonu, którą doprawiono owocowymi aromatami.
Opinia końcowa o perfumach Elizabeth Arden Green Tea Lychee Lime
Reasumując – smuteczek…