A dzisiaj o kompozycji bardziej niszowej
Charlotte Tilbury Magic Energy to perfumy bazujące na akordzie morsko-wodorostowym, nieco rybnym, który kojarzy się z klasykami gatunku – Profumum Acqua di Sale czy Heeley Sel Marin. W mainstreamie nie spotykamy tego akordu – stąd dla wielu osób może być on „nie do przejścia” – zwłaszcza, jeśli nie miały one styczności z perfumami niszowymi przedtem.
W swojej kategorii to perfumy średnie z plusem. Początek mają wzbogacony mirtem i cytrusami – dokładnie tak samo jak propozycja Profumum Roma. Później kompozycja staje się bardziej zielona, trochę jak oblepiona żywicą gałąź sosny, która wpadła do zimnego morza. Tutaj z kolei mamy namiastkę Amouage Lineage. Z tych chłodnych, drzewnych obszarów zmierzamy w obszary słono-wodorostowe, podszyte jednocześnie czymś ziołowym. Efekt przypominać może też jakiś ziołowy balsam do ciała. Jest w nim coś kojąco-kosmetycznego i piżmowego.
I wszystko byłoby bardzo ok, ale baza perfum Charlotte Tilbury Magic Energy znowu pachnie dość tanio, syntetycznie i płasko. Nijak nie pasuje do ciekawych obrazów, które towarzyszą nam przez pierwsze 2-3 godziny.
Opinia końcowa o perfumach Charlotte Tilbury Magic Energy
Gdyby utrzymają walory kompozycji od początku do końca, to byłyby to świetne perfumy. A tak są tylko dobre. Zaznaczam jednak, że to kompozycja niszowa, więc może się okazać zbyt trudna dla fanek kosmetyków Charlotte Tilbury.