Ta marka nie należy do moich ulubionych, ale jest swoistym fenomenem współczesności
Kayali Vanilla Candy Rock Sugar 42 to kompozycja bardzo różowa, cukierkowa i waniliowa. Podano ją na sposób bardzo soczysty i musujący, co sprawia, że mimo dużej mocy, nie oblepia. Albo oblepia nie tak bardzo jakbyśmy się spodziewali. Od razu na starcie napiszę, że nie ma za wiele wspólnego z Vanilla 28. W mojej ocenie to zupełnie odmienne interpretacja wanilii. Pierwszym skojarzeniem po teście nadgarstkowym był jednak inny hit perfumerii – Jean Paul Gaultier La Belle.
Istotne jest również to, że jak na standardy masowej produkcji, to kompozycja dopracowana, zmienne i mogąca zaskoczyć. Na początku pachnie gruszkową gumą balonową i skittelsami. Później wchodzi o obszar różowych lizaków i nawet kandyzowanych owoców. Generalnie są to nuty niskopółkowe, ale zinterpretowane z ikrą. Niektórzy poczują tu kokos, olejek do opalania, inni landrynki i pudrowane draże. Wszystko jednak jest otulone woalem cukrowego różu.
Ważne jest też to, że Kayali Vanilla Candy Rock Sugar 42 przedstawia słodycze owocowe, a nie cukrowo-mleczne. Zatem nie poczujemy tu wątków mleka, toffii, krówek itd…
W ramach tych wszystkich owocowych cukierków kompozycja wykazuje sporą zmienność. Domyślam się, że złożenie takie gourmandowca musiało chwilę trwać i nie jest to jakaś beznadziejna kopia wcześniejszych perfum.
Pewną ujmą jest tylko baza. Ona już pachnie tanio i tak jak perfumy z najniższej półki. A szkoda, bo dobre wykończenie mogło dać nam brylancika w tej dziedzinie. W rzeczywistości fundament pachnie jak zleżała, sztuczna wanilia utopiona w syntetykach piżmowo-drzewnych. Na tym etapie tracimy też owocowe błyski.
Opinia końcowa o perfumach Kayali Vanilla Candy Rock Sugar 42
To bez wątpienia ciekawa interpretacja różowo-owocowych akordów współczesnej perfumerii. Gdyby tylko końcówka była lepsza…