Odświeżenie i dodanie jeszcze większej liczby tonów owocowych to kierunek, w którym podążamy z tym zapachem
Ciężar Chanel Gabrielle L’Eau widocznie został przesunięty z białych kwiatów na lekkie owoce, choć w spisie nut tego typu pozycji nie odnajdujemy. Można jednak pokusić się o stwierdzenie, że wrażenie takie powstało również ze względu na grę jaśminu. Nabrał on tutaj wodnej charakteru, jeszcze większej „szamponowości” i zieleni. Upodobnił się przez to do jaśminów soczystych, które znamy z kolekcji butikowej Chloe czy Yves Rocher Jasmin Tendre. Do ich jakości ma jednak daleko.
Pewnym plusem jest to, że owocowe nie brzmią tak tanio i masowo jako w klasycznej odsłonie Eau de Parfum. Podobieństwo jest jednak bardzo duże. I w zasadzie poza ścisłym startem, obie kompozycja zakleszczają się po jakiejś godzinie. Nie ma zatem sensu więcej pisać.
Opinia końcowa o perfumach Chanel Gabrielle L’Eau
Dla mnie to kompozycja zbędna, wtórna, ale też bez jakiejś tragedii totalnej.