Recenzja będzie króciutka
Linia L’Art et La Matiere wzbogaciła się o kolejną pozycję. Dzisiaj to perfumy Guerlain Patchouli Paris, w których dominacja paczuli w naturalnej formie jest bezdyskusyjna. Nie jest to jednak odsłona piwniczna, wilgotna i zimna. Tym razem Delphine Jelk poszła w stronę ciepła, pudrowości i delikatnej słodyczy. Kto zna połączenie paczuli z wanilią, to będzie wiedział, jak pachnie ta kompozycja.
Jest to zapach prosty, mało zmienny w czasie. Na początku ma pewne elementy wygrzanej cytrusowej skórki, później wędruje w stronę kakaowo-pudrową. Temperatura całości jest wysoka. Pod tym względem przypomina wcześniejsze propozycje tej kolekcji, np.: Cuir Beluga, Bois d’Armenie czy Angelique Noire. Niestety, na ich tle poziom finezji i konstrukcji Patchouli Paris wypada biedniej. Nie jest to niski poziom, ale na pewno niższy niż wspomnianej trójki. Mamy ostrzejszy początek, a później już tylko akord paczulowo-waniliowy z elementem ciepłego pudru.
Doceniam jednak, że baza tych perfum trzyma ten poziom i nie wchodzi w jakieś tanie nuty. To wciąż paczula we wspomnianej formie.
Opinia końcowa o perfumach Guerlain Patchouli Paris
To są bardzo dobre perfumy, ale troszeczkę poniżej poziomu kolekcji L’Art et La Matiere. Brak tu tej wirtuozerii, z której słynęły dzieła Thierry’ego Wassera.