To taki łącznik między klasykiem a odsłonami współczesności.
Mugler Angel Stellar może być rozpatrywana jako jedna z bardziej udanych „wariacji”. Na pewno nie jest infantylnie prosty, scukrzony i masowy jako wiele z poprzednich flankerów. Zaskakujące jest to o tyle, że jako nutę główną wybrano pistację. Ostatnio nuta ta występuje wszędzie i w większości przypadków nie jest dobrym prognostykiem. Szczęśliwie, jest to element abstrakcyjny, bo pistacje dla perfumiarza są martwe. A tutaj mamy ich interpretację dość nieoczywistą.
Zawsze lubię powąchać każde perfumy bez czytania spisu nut. Psikając się po raz pierwszy możemy odkryć wiele niuansów, które mogłyby zostać zagłuszone siłą sugestii. I w przypadku Angel Stellar tym skojarzeniem była nuta orzechowa. Nie były to wprost pistacje, ale bardziej akord wyprażonych łupin orzechowych. Ktoś posypał je cukrem, gdzieś tam jeszcze można poczuć ich ciepło. Wrażenie to nie jest ani chemiczne, ani agresywne, ani infantylnie pistacjowe jak multum premier z ostatnich dwóch lat. To orzech karmelowy, który ma też odcień delikatnego kakao. Oczywiście, mamy też wanilię, tonkę czy paczulę, bo to ono generują słodycz – bezsprzeczny elementy każdej aniołkowej odsłony. O nich będzie kolejny, oddzielny akapit.
Sama słodycz nie jest trudna, trupia lub nadmiernie paczulowa, jak działo się w klasycznej Angel Eau de Parfum (zwłaszcza wersjach z lat 90.). Pod tym kątem jest nowoczesna, łatwiejsza. I jeśli ktoś śledzi bieżące premiery marki Mugler, to skojarzy ją automatycznie z ostatnią limitowanką, czyli Fantasm, lub wcześniejszą Elixir. Nie jest to zatem słodycz bardzo wyszukana i na poziomie światowym, ale jest też krokiem do przodu względem tamtych odsłon.
W ostatnich latach, przy testach różnych nowości tej firmy, miałem wrażenie, że nie może odnaleźć własnego pomysłu na unowocześnienie akordu angelowego. To co prezentował Fantasm czy Elixir było bowiem słabe. Natomiast w przypadku Stellar czuć, że perfumiarz czerpał z przeszłości, a jednocześnie przedstawił zapach na miarę lat 20. XXI wieku. Nie ma tu taniej, syntetycznej nuty kwiatowo-kokosowej, ani cukierkowej wanilii, której nie da się odróżnić od innych premier. Słodycz jest nieco czekoladowa, nieco nektarowo-kwiatowa, podbita migdałowościa tonki i samą wanilią w odsłonie pomiędzy piaskową i drzewną a umiarkowanie słodką i drzewną. Wanilia jest w sam raz.
Nuta orzechowa początku dość szybko stapia się z akordem głównym, który opisałem powyżej. W bazie Mugler Angel Stellar znajdziemy cień klasycznego Angel Eau de Perfum z echem „trudnych” nut. A do tego mamy kroplę różano-owocowej praliny rodem z La Nuit Tresor czy La Vie Est Belle. Ta baza nie pachnie tanio. Nie pachnie syntetycznie. Nie kurzy się. Jest za to bardzo przyjemna w odbiorze.
Opinia końcowa o Mugler Angel Stellar
Myślę, że to jedna z najlepszych odsłon Angel w ostatnich latach. Nie jest może bardzo niszowa jak niektóre wariacje z lat 2000-2015, ale znacznie wyprzedza ostatnie „rewelacje” marki Mugler. W kategorii damskich słodziaków to produkt wart poznania.
Posłowie. Już po napisaniu recenzji znalazłem informację, że za wersją Stellar stoi Jacques Huclier – ojciec Amena – i Louise Turner. To wyjaśnia bardzo dużo.
Kampania perfum Angel Stellar
Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony mugler.com