
W kategorii perfum wyraźnie skierowany w męską stronę warto poznać ten zapach
Praktyka pokazuje, że to proste, rzetelne i naturalnie brzmiące połączenie pieprzu, wetiweru i szałwii z cytrusami. Mamy zatem dwa dominujące akordy. Pierwszy bardziej drzewny, drugi świeższy i kręcący w nosie. Maison Matine Esprit de Contradiction wpisuj się w nurt męskiej świeżości, którą usadowiłbym między zakurzonym drewniakiem a cytrusowym sporciakiem, z przechyłem w stronę lnianej koszuli, a nie stroju na siłownię (wbrew grafice na flakonie).
Kompozycję zbudowano na kanwie ISO E Super, ale użyto też prawdziwego olejku szałwiowego, wetiwerowego i cedrowego. To sprawia, że perfumy odbieram jako bardziej naturalne niż premiery mainstreamu. Na początku dużo jest cytrusów w umiarkowanie słodkiej formie. Nie są one ani jadowicie kwaśne, zielone i niedojrzałe, ani też nie są likierowe czy landrynkowe. Niosą za to wrażenie czystości i świeżości. Napisałbym zatem, że ten zapach jest męskim odpowiednikiem Arashi No Umi, czyli zapachem kąpielowo-prysznicowym, czystym, o naturalnym przekazie.
Rozwój kompozycji w czasie polega na zaniku cytrusów, a wzroście pierwiastka drzewno-zielonego. Jedynie w sercu pojawia się przez moment ciekawy akord kwiatowo-przyprawowy w stylu Old Spice. To jest efekt gry olejku goździkowego i olejku z kwiatów ylangu. Odbieram go jednak jako akord niemal podprogowy. W chwilach, kiedy jest widoczny, wnosi ciepło-drzewny pierwiastek do Esprit de Contradiction.
Opinia końcowa o perfumach Maison Matine Esprit de Contradiction
Dodałbym, że je ten zapach używałem tylko w formie skroniowo-karkowej. I wówczas, po aplikacji na włosy, trzymał się cały dzień. Przy stosowaniu na skórę lub ubrania znika zdecydowanie szybciej. Przez to jednak pachnie naturalnie i szlachetniej niż większość męskich premier.
Kampania perfum Esprit de Contradiction

Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony maisonmatine.com



