Banany to jeden z najtrudniejszych dla perfumiarza owoców. Ich odwzorowanie jest o tyle skomplikowane, że wiele cząsteczek opisuje się teoretycznie jako bananowe, ale są one albo bardzo niestabilnie (rozkładają się po kontakcie z wodą, która jest w powietrzu i na ludzkiej skórze), albo ich zapach jest bananowy tylko w teorii ekspertów zapachowych (to znaczy, że statystyczny człowiek w ogóle nie odbiera tych molekuł jako bananowych, a bardziej jak chemiczne rozpuszczalniki).
Z tym większą ciekawości sięgam po najnowsze perfumy The House of Oud L’Explicite, które anonsują banan jako nutę główną. Na pewno bananowy jest ich start i faza, która trwa 30-60 minut. Tam mamy banany dojrzałe, maślane, trochę pieguskowe, ale od początku czuć też fiołkowo-mleczną bazę, która bardziej znana jest z najnowszego Lancome Le Vie Est Belle L’Elixir czy Giardini di Toscana Celeste.
W kierunku tej bazy podąża ogólny wydźwięk L’Explicite. Każda kolejna minuta to przesunięcie z frakcji banana w kierunku wspomnianego fundamentu. Natomiast zauważam też sporą liczbę wątków pobocznych. Czasami banan pachnie bardziej jak landrynka. Innym razem jak roztopione lody bananowe (to nie jest wada) z dużą dozą śmietankowości/waniliowości. Kiedy owoc ten połączy się z akordem kruchych ciasteczek/piegusków, to myślę, że część osób może poczuć też banana w formie grillowanej.
Na pewno jest to kompozycja, która zapada w pamięć. Wyróżnia się wśród premier niszowych. Jest wielowątkowa i żyjąca. Jej baza też jest wartościowa, pudrowo-słodka i fiołkowa, choć tam już banana nie poczujemy. Wyobrażam sobie, że fani Insolence będą tą końcówką ukontentowani.
Opinia końcowa o perfumach The House of Oud L’Explicite
Doceniam koncept, wykonanie i ogólny charakter tych perfum. To coś nowego i odważnego. Na pewno nie są to najbardziej naturalne perfumy świata (wydaje mi się, że aktualnie nie ma technicznych możliwości oddania woni naturalnego owocu), ale w kategorii zapachów bananowych to bez wątpienia jedna z lepszych pozycji na rynku.