To wielka premiera tej włoskiej marki i perfumy, które mają sięgnąć sukcesu Sauvage i Bleu de Chanel.
Prada Paradigme Eau de Parfum to w praktyce idealnie skrojony zapach pod słupki sprzedażowe i analizę rynku. Pachnie tak neutralnie i nijako, że nie urazi nikogo, a spodoba się wielu. Początek ma słodki, drzewny i syntetycznie ambrowy. Nawiązuje do drogeryjnych odpowiedników granatowej Dolce&Gabbany czy Le Male z końca lat 90. Kiedyś marka STR8 (a więc niższa półka) używała wielu syntetyków ambrowych i sandałowych z kumaryną, właśnie z nadzieją na nawiązanie do luksusowych hitów tamtych lat. I tutaj można odnaleźć te brzmienia. Jest też odrobina akordu męskiego żelu pod prysznic. W podobnym duchu stworzony choćby Versace Eros (i to do nich przybliżyłbym Paradigme, jeśli mówimy o współczesnych pozycjach), choć Versace użyło jednak lepszych składników.
Zauważmy, że możemy mówić o akordzie „męskiego żelu pod prysznic”, bo czy to produkuje Fa, czy Nivea, czy Old Spice, czy inna marka, to zawsze pojawia się tam ten sam, oklepano-nudny zestaw nut drzewno-ambrowych ze słodkim podtonem. I właśnie ten efekt definiuje perfumy Prada Paradigme. Co więcej, to właśnie ta totalna wtórność i niskiej jakości składniki (ale dobrze znane męskim nosom) zapewnią tej premierze wielki sukces finansowy.
Nie jest to słodziak-ulepiak w dosłownym rozumieniu, bo nie ma siły i ulepności znanej z tego typu premier. Natomiast bez wątpienia są to perfumy słodkie, lecz przesunięte w stronę zakurzonego drewniaka. Nuta kumarynowa jest tu bardzo wyraźna i chyba bez niej żadna duża marka nie jest w stanie już wypuścić męskiego pachnidła. W sercu całość się przykurzy w rytmie geranium i może generować skojarzenia (choć odległe) z Dior Sauvage. Baza jest niezmiennym przedłużeniem tego syntetycznego serca z jeszcze bardziej wyeksponowanymi drzewno-ambrowymi molekułami półki marketowej.
Opinia końcowa o perfumach Prada Paradigme Eau de Parfum
Poziom oryginalności na poziomie zero. Co więcej, czuć tu same chemiczne odpowiedniki naturalnych olejków/absolutów. Syntetyczne akordy ambrowe, kumaryna (imitująca absolut tonki), syntetyki drzewne, sportowe powodują, że jakość kompozycji jest na poziomie perfum marketowych albo drogeryjnych. Do luksusu się to nawet nie zbliża.
I jeszcze bym zaryzykował porównania do perfum z Biedronki – Lucca Cipriano Gold Driver Man (ale one jednak są nawet troszkę gorsze, ale profil zapachowy mają zbliżony)