
Podobnie brzmiące nazwy mogą wprowadzić sporo zamieszania w rozpoznawaniu perfum Zadig&Voltaire i sugerować zbyt duże podobieństwo między nimi.
Przyznam, że trochę zaskoczyło mnie to, jak wiele osób porównuje This is Her do Just Rock for Her. Oczywiście, wśród damskich kompozycji tej marki można wyodrębnić rdzeń. Trzon ten jest wspólny zawsze – od czasów pierwszych La Purete for Her. Trudno jednak powiedzieć, że są to perfumy siostrzane.
Tym sposobem Just Rock for Her wypada dla mnie nieco słabiej od przepięknych, kobiecych, choć cichych This is Her. W nowej odsłonie zwiększono głośność. Wciąż pozostaje to jednak mikstura raczej subtelna. To zaś powoduje, że można ją pominąć w ferworze innych testów.

Pachnie jak mleczna wanilia, bez zbytniej słodyczy, ale za to z kremowym, czystym tonem. Momentami wchodzimy w obszary nieomal szpitalne. Chłodne. Skojarzenia z dotykiem waty nie będą błędem, a podobnie było choćby w Narciso. Zadig&Voltaire stawiają jednak na bardziej przyjazne doznania. W obcym szpitalu świeci się lampka nocna, a do kaloryfera zaczyna dopływać ciepła woda.
Na pewno nie doświadczamy szlachetności i naturalności, które były największymi zaletami This is Her. Tutaj już bardzo wyraźnie czuć chemiczne konotacje, a momentami całość zyskuje zbyt tani charakter. Ani akord kwiatowy, ani wanilia, ani nawet tony drzewne nie są w stanie poruszyć tak jak naturalne ingrediencje.

Co więcej, im perfumy trwają dłużej na skórze, tym coraz więcej walorów tracą. Pojawiają się fałszywe dźwięki podróbek drewna i wanilii. Efektu naturalnego olejku sandałowego nie zaobserwowałem w ogóle.
Opinia końcowa o Zadig&Voltaire Just Rock for Her
Niestety, czuć, że nie jest to poziom kosmiczny. Sam zapach jest nieźle zrobiony z pewną werwą, lecz bez iskry. W porównaniu do poprzednich kobiecych premier wypada źle. Podobnie, kiedy porównamy go do męskiego Just Rock for Him.

Kampania perfum Zadig & Voltaire Just Rock for Him
https://www.youtube.com/watch?v=7wZrdu_KHF4



