Pamiętam, że po pierwszym, pobieżnym teście tego zapachu (jakoś w marcu-kwietniu) obiecałem sobie, że wrócę do niego i napiszę pełna recenzję.
Nie bez przyczyny, ponieważ Mugler Alien Man Fusion wyróżnia się na tle bodaj wszystkich innych, męskich nowości. Trudno przesądzać, czy jest to wadą czy zaletą. Fakt pozostaje jednak faktem, że perfumy zapadają w pamięć niczym rzeźba zrobiona młotem pneumatycznym.
Przy debiucie klasycznych Alien Man wiele osób narzekało na wtórny i bezpieczny aromat tamtych perfum. Nie do końca się z tym zgadzam, lecz rozumiem, że oczekiwania wobec „oryginalności” kompozycji były znacznie większe od tego, co zaprezentowała marka. Na tej podstawie myślę sobie, że osoby zawiedzione powinny skierować swoje kroki w stronę wersji Fusion.
Mamy tu mocno zaznaczony wątek kawowy, co sprawia, że skojarzenia z Amen-em są naprawdę wyraźne. Charakter obu perfum jest zresztą zbliżony. To co odróżnia, Alien Man Fusion od niego i sprawia, że jest ekscentryczny, to akord kwiatu osmanthusa (osmantusa lub wończy wonnej – w wersji spolszczonej). Kwiat ten nie pachnie jak kwiat, ponieważ absolut z jego płatków ma nieco owocowy, malinowo-poziomkowy niuans, który może też wchodzić z obszary szampańskie lub kisielowe (kiślowe?). W połączeniu z kawą efekt może być zdefiniowany jako „dziwny”, a nawet syntetycznie plastikowy. Taki jednak jego urok – nawet jeśli mówimy o naturalnym absolucie najwyższej jakości.
Do tego dodajmy nieklasyczne otwarcie z ostrym, pikantnym imbirem – ale bardziej kandyzowanym niż świeżo startym (efektu Ginger Piccante nie odnotowałem). Jeśli zaś chodzi o bazę, to trzeba do niej podejść z dwóch stron. Podstawą Mugler Alien Fusion Man jest akord skórzano-słodki. Można go wyczuć niemal od samego początku. Jeśli natomiast skupimy się na tym, co czujemy pod koniec, to wówczas kompozycja nabiera pewnej drzewności z zielonym podtonem. Mnie skojarzyło się to nieco z mchem lub wetiwerem. Zaznaczam jednak, że to nie jest jakiś dominujący akcent i cały czas, nawet w bazie, czuć, że kanwą jest akord skóry.
Opinia końcowa o perfumach Mugler Alien Man Fusion
Czuć twista, który wyznaczał ramy marki Mugler. Jest oryginalnie, niezwykle, trochę plastikowo, lecz w dobrym stylu. Zakładam, że dla wielu mężczyzn będzie to straszliwy ulep, ale jeśli ktoś lubi słodycz, przyprawy i klasycznego Amena, to zdecydowanie polecam testy.