
Ani to Eternity, ani Eau de Parfum…
Calvin Klein Eternity for Men Eau de Parfum to zapach wtórny, nudny, który nie ma niczego wspólnego z klasykiem. Tragedią jest, że obecny wypust zastąpił odsłonę Intense for Men. Tylko czekać aż wycofana zostanie też wersja damska – perełka marki Calvin Klein.
Ponoć miało być to drzewne fougere z nutą skóry i szałwii. A pachnie to jak jakiś sportowy zapaszek niskiej ligi (w zasadzie nawet nie takiej niskiej, ale o tym później) połączony z chemicznym drewniakiem. Na początku w nos uderza mocny aromat cytrusów z wyczuwalną nutą grejpfrutową. Ten etap jest dość podobny do Issey Miyake L’Eau d’Issey Pour Homme Sport. Przy pisaniu recenzji zauważyłem zresztą, że wszystkie nuty Issey zwarte są w nowym Calvinie. To też dowód na zapaść męskiej perfumerii, jeśli po 7 latach cały czas kreuje się te same zapachy.

Nie zdziwiłbym się, jeśli w koncernie IFF (producent kompozycji zapachowych dla marek luksusowych) zostały jakieś nadmiarowe beczki po zapachu sportowym (nawet po wyżej wymienionym Miyake) i jakiejś limitowance Invictusa (czy czegoś w tym stylu). Później ktoś wpadł na pomysł, żeby je zmieszać i tak powstało Eternity for Men Eau de Parfum.
I o ile początek jest dość przyjemny, to później robi się z tego masakra wtórności drzewno-zakurzonej. Kolejna nuda, której nie da się wąchać.
Opinia końcowa o perfumach Calvin Klein Eternity for Men Eau de Parfum
Dla mnie te perfumy nie mają nic wspólnego z klasykiem. Są esencją beznadziei, wtórności i syntetyczności współczesnej perfumerii. Jeśli weźmiemy po uwagę podział męskiej perfum na 3 grupy: syntetyczno-sportowe, drzewno-zakurzone i plastikowe słodziaki, to tutaj mamy coś pomiędzy sportem a drewienkiem.
Jedynym plusem jest to, że otwierająca nuta sportowa nie jest całkiem rozłożona na łopatki, a wręcz może się podobać. Później robi się z tego jednak wielki dramat piżmowo-ambrowo-drzewnych imitacji.

Kampania perfum Calvin Klein Eternity for Men EdP




