Czas powrócić.
Ufam, że nowy rok przyniósł Wam wiele dobrych zmian lub stał się ich zapowiedzią, czego również Wam życzę. Z przyjemnością publikuję pierwszy wpis oznaczony datą x.x.2020. I postanowiłem, że będzie to coś ciekawego (co było trudne zważywszy, że opisałem prawie wszystkie premiery, a nowości wciąż nie ma). Zatem dzisiaj o Tom Ford Soleil Neige.
Przyznam, że współpraca tej marki z laboratoriami Givaudan daje świetne rezultaty, ponieważ to kolejne perfumy, które są nowatorskie i o wysokiej jakości. Nie są jednak komercyjne, więc zakładam, że kariery ten akurat zapach nie zrobi.
Soleil Neige jest lekki jak piórko. Świetlisty.
Istnieją słodycze, jakby pianki, w których uwięziono mnóstwo bąbelków powietrza. I właśnie w SN efekt ten jest zniewalający, ponieważ doświadczamy aromatu trochę cytrusowego, trochę bezowego, ale bez nadmiaru cukru. Pianka musuje, jest chłodna, ruchliwa, lecz to tylko jedna strona medalu.
To, co sprawia, że Soleil Neige są wyjątkowe, to bąbelki powietrza. W zasadzie nie jest to powietrze, a chłodne kadzidło. Sam pomysł na takie zagranie nutami uważam za kapitalny. Ten żywiczny akord jest trochę metaliczny, ale daleko mu do kościelnych skojarzeń. Zresztą nigdy nie wychodzi na pierwszy plan. Efekt cytrusowo-waniliowej pianki dominuje bez przerwy, choć jednocześnie jest wielowymiarowy. W późniejszych etapach rozkwita na nim subtelny kwiat pomarańczy w odsłonie pudrowej, kobiecej, ale i nieco ciepłej. Natomiast nie jest tak, że nagle Tom Ford Soleil Neige staje się wonią opartą na neroli lub z dominującym motywem słonecznym (jak choćby w Eau de Soleil Blanc).
Gdzieniegdzie muska klimaty piżmowe, wełniane. Tutaj skojarzenia z Narciso Rodriguez Narciso nie będą błędem. Również wiele nici łączy je z Metallique.
Nie są to perfumy agresywne, bardzo dominujące. Dość długo trzymają się skóry, ale nie porażają mocą. Testowane w perfumerii mogą nie pokazać swojej wartości. Łatwo je zagłuszyć. Na papierze wypadają słabo. Na skórze natomiast układają się różnie. To zresztą dotyczyło też wspomnianych Metallique.
Opinia końcowa o perfumach Tom Ford Soleil Neige
Bardzo podoba mi się fakt, że to świeża kompozycja, a nowatorska. Rzadko bowiem można powąchać coś, co pachnie dobrze, ładnie i przyjemnie, a jednocześnie jest czymś, co zaskakuje. Tom Ford zrobił to po raz kolejny, a w zasadzie perfumiarze z Givaudan. Polecam testy.