Wciąż w perfumeriach nie mamy wielu nowości.
Moja lista planowanych recenzji ma obecnie 5 pozycji, kiedy standardowo jest na niej około 20 zapachów. Dzisiaj zatem o tegorocznej premierze – Jean Paul Gaultier So Scandal. Fanki klasycznego Scandal EdP mogą nie odnaleźć się w nowym pachnidle, ponieważ poza dużą dozą słodyczy, są to kompozycje bardzo odległe.
Tutaj mamy perfumy owocowe i słodkie, bez nadmiaru kwiatowo-miodowo-paczulowej słodyczy w formie chemicznej pulpy. So Scandal są prostsze, lżejsze i bardziej frywolne. W tym wypadku nie jest to jednak wadą, ponieważ na tle pierwowzoru zyskały pewien (nieduży, ale jednak) ładunek naturalności.
Nutą główną pozostaje malina z podtonami innych czerwonych owoców (nie są deklarowane oficjalnie) i to stwierdzimy bez czytania spisu nut. Są wyraźne, trwają dłużej niż moment i nie są typowymi owocami z chińskich fabryk. Swoją konstrukcją przypominają mi jeden z dawnych zapachów Tommy Hilfiger – Flower Rose. Ich koncepcja, mimo odmiennych składników, jest podobna, ponieważ w obu tony owocowe grają na tle akordu mlecznego. Jest on ciepły, nieco kosmetyczny i słodki.
Problem polega jednak na tym, że perfumy Jean Paul Gaultier So Scandal wciąż bardziej przypominają produkty celebrytów niż szlachetny luksus – choćby z rodziny Classique. I o ile Scandal-klasyk zawojował rynek będąc idealnie dopracowaną (pod kątem trafienie w jak najszerszą grupę odbiorców) słodyczą, o tyle So Scandal pod tym względem jest trudny do zdefiniowania.
Na plus zaliczam samą grę kompozycji. Malina jest przedstawiona żywo – ma formę od naturalnej do syropowatej i landrynkowej, a nawet przypomina gumę rozpuszczalną. Jedynie zabrakło mi tu formy maliny z krzaka z aromatem listowia. Tony pudrowo-mleczno-drzewne również zostały skomponowane nieźle. Wpleciono w nie wątki kwiatowe, które jednak nie mają formy czystej (czytaj: mononutowej) i troszkę pachną tanio – jakby zrobiono z nich aromat do mleka. To jednak tylko detal.
Opinia końcowa o perfumach Jean Paul Gaultier So Scandal
Chyba najciekawszy zapach z linii, choć mało podobny do poprzedników. Niestety, wciąż nie są to wyżyny sztuki perfumeryjnej.