Kolejna, wyróżniająca się premiera
Nowe YSL Libre Eau de Toilette bardzo blisko mają do pierwszej wersji – Libre EdP. Tego rodowodu nie można zaprzeczyć na żadnym etapie rozwoju perfum, nawet na początku, który teoretycznie powinien się różnić najbardziej. To właśnie na starcie, w akordzie głowy deklarowane jest jabłko i gruszka – nuty wyróżniające nową odsłonę. I z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ich nie czuję. Może po prostu jest to subtelne wrażenie jakiegoś owocowego kremu w niskim stężeniu. Czuć natomiast, że to Libre z całym bagażem ich zalet.
Różnice, które dla mnie są dostrzegalne to, po pierwsze, zwiększenie roli cytrusów, a po drugie – zauważalne rozcieńczenie kompozycji. Oczywiście, nie są to zmiany potężne i niweczące wartość mikstury jako takiej. Nosząc jednak obie wersje przez dłuższy czas, mogłem z łatwością wskazać swojego faworyta. Klasyczne Libre posiadało idealny balans, w którym gra każdej z nut była perfekcyjna. Zarówno Intense, jak i teraz Eau de Toilette, są pewnym zaburzeniem tego wspaniałego rytmu, choć cały czas mówimy o świetnych perfumach.
W miarę upływu czasu Libre Eau de Toilette coraz bardziej upodabnia się dla klasyka. Wąchając ich bazy z dłuższą przerwą, podejrzewam, że byłyby nie do odróżniania dla postronnych osób. Wąchane bezpośrednio ujawniają różnice, ale znowu na korzyść wersji pierwszej.
Opinia końcowa o perfumach YSL Libre Eau de Toilette
Świetna kompozycji, choć nie tak dobra jak protoplasta. Jest też najmniej zaskakującą z rodziny Libre, choć to wynika z samego faktu odświeżenia zapachu.