Na wstępie małe wyjaśnienie, ponieważ brak wiedzy spowodował niezasłużoną falę nienawiści w stosunku do tych perfum i marki jako takiej
Anatole Lebreton L’Eau Scandaleuse faktycznie znane są z tego, że użyto w nich naturalnego kastoreum. W Europie (w sensie Unii Europejskiej) jednak nie zabija się bobrów w celu jego pozyskania, a zbiera jedynie substancję wydzieloną z ciała. Co więcej, w dzisiejszych czasach strój bobrowy jest jednym z nielicznych zwierzęcych składników dopuszczonych do użycia, ale jego cena i sam fakt pochodzenia sprawia, że niemal się go nie stosuje. W naszej części świata to prawdziwy luksus, ponieważ humanitarne metody otrzymywania wywindowały koszty produkcji. To tytułem krótkiego wyjaśnienia. Wszelkie oskarżenia o śmierć zwierząt są zatem bezpodstawne w kontekście perfum dostępnych na teranie Unii Europejskiej. Faktem niemniej jest, że w innych krajach (Kanada, Rosja, Ukraina i in.) poluje się na bobry i sprzedaje w hurtowych ilościach ich gruczoły, które są z kolei szeroko wykorzystywane np. przy produkcji aromatów w przemyśle spożywczym.
Królową L’Eau Scandaleuse jest jednak tuberoza. Mocna, odurzająca caryca łączy aromat naturalnego absolutu (a’la palone opony) z wonią słodką, ciepłą o wyraźnym podbiciu dawnych lat. Natomiast obraz zmian tej kompozycji jest niemożliwy do zawarcia w recenzji. Przekrój wrażeń jest bowiem bardzo szeroki. Widzę tu i garbowane skóry, które niemal wypalają nos, ale zaraz po tym coś miodowego, co działa jak kojący opatrunek. Raz jestem na eleganckiej uczcie, gdzie czuć aromat pastowanych podłóg zmieszany z drogimi perfumami dam i paniczów, a później przenoszę się na polowanie, gdzie woń lasu miesza się z aromatem psich łap, końskich siodeł i butwiejącego drewna.
Jednocześnie jest w tej kompozycji stały element ciepły, kojący, nieco słodki. Być może to sprawa brzoskwini albo ylangu. Nie zmienia to jednak faktu, że L’Eau Scandaleuse moc ma potężną i zachowuje się tak, jak stereotypowo myślimy o czystych perfumach (choć sama jest wodą perfumowaną). To prowadzi również do tego, że wąchana zaraz po aplikacji lub z blottera może odrzucić. Kiedy jednak raz zaaplikuje się ją na ciało i pozwoli rozwinąć, wówczas przez cały dzień otacza nas oszałamiająca historia o tysiącu obrazów.
Opinia końcowa o perfumach Anatole Lebreton L’Eau Scandaleuse
Kompozycja jest trudna, więc dla większości osób będzie szokiem – zwłaszcza, jeśli ktoś nie wąchał absolutu tuberozy w czystej formie – ale w swojej kategorii to perfumy świetne. Łączą wątki szyprowe, skórzane, kwiatowe, które współczesność zaplotły z boskim przełomem lat 50. i 60., kiedy geniusze spajali kwiaty z nutami zwierzęcymi. To wtedy Paul Vecher stworzył Diorling, a Gres święcił triumfy ze swoim Cabochard.