Trochę z opóźnieniem, ale musiała się na blogu pojawić również męska połowa kolekcji Moncler
Perfumy Moncler Pour Homme, wzorem wersji Femme, są zapachem na wysokim poziomie, choć jednocześnie pozostają klasyczne. Brak ekstrawagancji nie znaczy jednak, że to pachnidło nieciekawe. Akord główny, który perfumiarze podstawiają nam pod nos, zbudowany jest wokół cedru i wetiweru. Aby dojść do tego wniosku nie trzeba nawet czytać materiałów oficjalnych, ponieważ oba składniki przedstawiono w bardzo naturalnej formie, którą mogliśmy poznać choćby z Terre d’Hermes czy Bottega Veneta Illusione for Him. Podobieństwo zwłaszcza do tej drugiej pozycji jest bardzo silne, szczególnie po 4-5 godzinach.
Nie są to perfumy wybitnie zmienne i zaskakujące wrażeniami (tak jak czyniło Moncler Pour Femme), ale początek jest nieco bardziej mobilny. Czuć trochę mokrego lasu, jakiejś ściółki. Nie jest to może scena bardzo niszowa, bo Moncler pozostaje raczej formalny przez cały czas. Nawet ten leśny element ma na sobie a’la garniturowy filtr.
A później zmierzamy już w stronę duetu cedrowo-wetiwerowego, który jest jokerem męskiej perfumerii. To złożenie nut gra zawsze dobrze, ponieważ łączy naturalność z męskim wydźwiękiem. Udało się tu uniknąć chemicznych wstawek, kurzu, ulepu i fatalnego akordu sportowego. To – samo w sobie – zasługuje na uznanie.
I jeszcze wrócę do początku, ponieważ w tym „leśnym” starcie zobaczymy też drobne elementy fiołkowo-szałwiowe – one przypomniały mi choćby DSquared 2 Original Wood czy nawet pewne frakcji Fahrenheita.
Opinia końcowa o perfumach Moncler Pour Homme
Nie jest to produkt szokujący i na pewno nie pachnie tak, jak wygląda flakon. To klasyka męskiej perfumerii, dopracowana w szczegółach i warta polecenia. Biorąc jednak pod uwagę poziom współczesnych zapachów dla panów, to jest to wręcz perełka jakości.