Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że to właśnie ta kompozycja wydaje mi się najbardziej interesująca i najlepsza wśród „trojaczków”
Ermenegildo Zegna Charcoal to zapach, który po przelotnym teście w perfumerii opisalibyśmy jako kadzidlany, drzewny i dymny. Zakładam, że jeśli ktoś w ofercie sklepów sieciowych sięgał po Loewe 7, to tutaj odnajdzie ten klimat. Kadzidło Zegny też jest molekułowe, dość przestrzenne z nutą elektroniczną a’la Comme des Garcons Odeur 71.
Zapach, tak jak wszystkie z tej serii, jest raczej jednoobrazowy. To znaczy, że nie roztacza opowieści, nie zmienia się w sposób spektakularny na skórze. Swoją drogą to ciekawe zjawisko, że perfumiarzom udało się tę kompozycję zatrzymać w takim jednym objęciu. Istotną kwestią, którą w tym miejscu należy przywołać jest obecność substancji naturalnych w składzie. Producent o tym nie mówi, ale uzyskanie efektów Charcoal nie uda się z samymi syntetykami. Akord zwęglonego kadzidła czy metalicznego dymu jest tu zbyt żywy na 100% chemii.
Jednocześnie Charcoal przegrywa z kretesem ze wszystkimi perfumami, które bazują (czyli jest tego składnika tam dużo) na labdanum, olibanum czy styraksie. Ktoś kto powąchał Sahara Noir, Embers czy Black Cashmere uzna Charcoal za ledwie namiastkę, jakąś kpinę z tematu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest zapach ciekawy, dobrze skonstruowany na standardy obecnego rynku i konieczności komercyjnego podejścia. I dowodem tego niech będzie baza, która ma ciepły aromat rozgrzanego drewna przesiąkniętego kadzidłem palonym w serwerowni jakiegoś amerykańskiego koncernu.
Opinia końcowa o perfumach Ermenegildo Zegna Charcaol
Ciekawy, choć nie spektakularny. Na pewno warty testów zapach z kategorii drzewno-kadzidlanej. Może spodobać się fanom Loewe 7.