La Perla wycofała wszystkie swoje perfumy i wchodzi w świat perfum od nowa
Z aktualnej kolekcji pragnę zwrócić uwagę na zapach La Perla Once Upon A Garden. To przepiękna, wręcz zjawiskowa interpretacja świeżych, lekkich kwiatów. Nie ma tutaj żadnych konotacji z niską półką, tanią chemią czy beznadzieją, jaką zazwyczaj pachną świeże kwiaty mainstreamu. Jednocześnie sama kompozycja ma wiele warstw, sprawia przyjemność z ich odkrywania i zapada w pamięć. Jeśli w perfumerii powąchacie całą kolekcje La Perla z flakonów, to jestem prawie pewien, że zapamiętacie właśnie Once Upon A Garden – bo pachnie jak nic innego.
W zasadzie nie są to proste kwiaty, ale złożenie całego ogrodu – od mokrej gleby, przez zielone łodygi i liście, po zroszone deszczem płatki. Jest w tych perfumach spora doza chłodu, może nawet pewnej wyniosłości, ale jednocześnie kompozycja pozostaje raczej jasna, a jednocześnie dystansująca. Czasami akord kwiatowy wejdzie w obszary klimatyzowanej kwiaciarni i nie jest to absolutnie ujma. Co więcej, mamy też wątek mokrej kory drewna i mszystej ściółki. Pojawia się jakiś kamień pokryty porostami i jakiś górski strumyk. Pod względem temperatury przypomina mi się Cartier Carat i Carven Le Parfum. Jeśli ktoś lubi te dwie pozycje, to jest wielka szansa, że Once Upon A Garden go oczaruje.
Cała gra nut dzieje się bez udziału chemicznych, wtórnych nut kwiatowych, które pojawiają się w większości premier. La Perla zachowuje swój charakter nawet w bazie – jest wtedy bardziej zielona, może drzewna, choć wciąż kwiatowy pyłek jest w niej obecny. Ten fundament można nazwać szyprowym, i to w klasycznym rozumieniu.
Opinia końcowa o perfumach La Perla Once Upon A Garden
Od 2018 roku i premiery Carat nie wąchałem tak dobrze wykonanych perfum kwiatowych i typowo świeżych jednocześnie.