Nowości 2023 zaczynają powoli pojawiać się w perfumeriach, więc wpisów na blogu powinno być coraz więcej
Dzisiaj o kolejnym flankerze The Scent for Her. Hugo Boss The Scent for Her Magnetic trochę wodzi za nos, ponieważ pachnie nie do końca tak, jak opisuje producent. Z drugiej strony autorką tej kompozycji jest Louise Turner, perfumiarka niebywale zdolna, która potrafi czarować cuda (i autorska najlepszego wg mnie flankera tej rodziny – The Scent for Her Private Accord)
W przypadku tej kompozycji początek jest wyraźnie owocowy, wręcz jeżynowy. Nie wiem, czy to nos ulega sugestiom oka, czy po prostu spis nut został zredukowany. Pewnym wytłumaczeniem może być jednak obecność osmanthusa, który jest kwiatem, ale nie pachnie do końca kwiatowo, a właśnie owocowo. Co ciekawe, osmanthus, znany w Polsce jako wończa wonna, potrafi przypominać woń malinowego/poziomkowego kisielu, a Patricia de Nicolai wykorzystała go do kreacji nuty figi w Fig Tea. Absolut z tego kwiatu jest zatem ingrediencją niezwykle plastyczną i utalentowany perfumiarz może z niego zrobić różne, często niesamowite efekty.
Stąd The Scent for Her Magnetic określiłbym jako woń owocową, przynajmniej na początku. Moje skojarzenia poszły w kierunku jeżyn. Jednocześnie pojawia się element lekko tłustawy, jakby pomadka dla dzieci. Później kompozycja staje się piżmowo-kwiatowa, ale niebywale lekka i, niestety, tania w wydźwięku. Czuć, że jakość składników nie jest tu najwyższa, a po jednej godzinie perfumy prezentują się po prostu słabo i są pozbawione charakteru. Na tym etapie nie można ich odróżnić od premier niskiej półki.
Opinia końcowa o perfumach Hugo Boss The Scent for Her Magnetic
Ciekawy początek to zbyt mało, żeby ocena poszybowała do góry, ale mogło być też znacznie gorzej.