Les Roches Noire to perfumy, które najbardziej chciałem poznać z niszowej kolekcji Moncler Les Sommets
Są anonsowane jako mroczne, kadzidlane i ciepłe z nutą drzewną i ambrową. W praktyce głównym bohaterem zostało labdanum, które na początku pokryto ostrzejszym, metalicznym pieprzem. Po 20-30 minutach całą scenę zajmuje już czystek labdanum. I tak jest do samego końca. Żywica ta, sama w sobie, prezentuje pewną zmienność, która wynika z tego, że złożona jest z wielu związków. Na początku pachnie bardziej dymnie, podobnie do olibanum. Po czasie staje się bardziej słoneczna, ciepła i ambrowa właśnie. Natomiast podkreślam, że mówimy o czystym składniku.
W perfumach Les Roches Noires cała zmienność kompozycji została oparta na tej ingrediencji. Trudno się tym zachwycać, ani rozpatrywać w kontekście sztuki perfumeryjnej. Pięknymi interpretacjami kadzidła była Sahara Noir, Embers czy Versace Encens Supreme. Moncler daje mi zapach oparty na czystym składniku, który jest wysokiej jakości i brzmi pięknie, ale to dalej tylko czysty składnik.
Doceniam to, że produkt nie wchodzi w tanie, syntetyczne nuty. Trzyma swój naturalny charakter do późnej bazy, ale to nie jest żadna sztuka…
Opinia końcowa o perfumach Moncler Les Sommets Les Roches Noires
Jakość komponentów jest tu perfekcyjna, lecz kompozycyjnie to porażka. Świetne ingrediencje nie załatwią wszystkiego.