Męska wersja prezentuje się trochę ciekawiej od odsłony dla kobiet
Gucci Guilty Elixir de Parfum Pour Homme to zapach, który mocno nawiązuje do klasyki z lat 90. i początków trzeciego millenium. Po pierwsze, mamy mocno zaakcentowany kwiat pomarańczy w stylu kurkjianowskim. Skojarzenia z Le Male są zatem oczywistością (a przez to z wycofanymi, ale niezmiernie dobrymi Fleur du Male czy Custo Man). Po drugie, dużo tu drzewnych molekuł z typie drewna sandałowego, które wnoszą ciepłą, kremową i słodko-barberską atmosferę. Po trzecie, sporo wanilii i scukrzonej paczuli, które nie tylko dominują w bazie, ale definiują charakter kompozycji od samego początku.
W spisie nut nie widnieje bób tonka, ale jestem pewny, że syntetyczna rekonstrukcja tonki z kumaryną w roli głównej pełni tu rolę jednego z najważniejszych akordów. To rodzi skojarzenia z migdałami i potęguje wrażenie słodkości. Kolejnym składnikiem, który nie jest wymieniony w spisie nut, a prawie na pewno jest w formule, jest lawenda.
Finalnie Gucci Guilty Elixir de Parfum Pour Homme to perfumy należące do nurtu słodziaków-ulepiaków, lecz złożonych i „dobrych”. Widać, że konstrukcja tej kompozycji jest przemyślana. Nuty jednak nie zmieniają się po sobie. Obraz uchwycony przez perfumiarzy jest statyczny. To jedna scena. Aktorów na niej jest dużo, ale nie wykazują jakichś spektakularnych ruchów. Żyją jednak. Czasami gdzieś się przemieszczą lub machną ręką.
Wąchając perfumy zaraz po aplikacji oraz po 10 godzinach, dalej będziemy wiedzieć, że to ten sam produkt. Natomiast w tym wypadku nie rozpatrywałbym tego jako wielkiej wady.
Opinia końcowa o perfumach Gucci Guilty Elixir de Parfum Pour Homme
Dobrze zrobiona kompozycja, która wyróżnia się na tle współczesnych premier. Nie dochodzi jednak do poziomu dawnych perfum z Le Male na czele, być może z powodu ograniczenie budżetu na składniki.