Nie powiedziałbym, że to kompozycja podobna do Musc Noir lub jakichkolwiek innych perfum tej marki
Wydaje się, że Narciso Rodriguez for Her Musc Nude zostało złożone od początku, bez oglądania się na akordy, które poprzednio definiowały kompozycje tej marki. Sonia Constant, dla przykładu, zupełnie inaczej przedstawiła interpretację piżma. Teraz jest ono bardziej cielesne (zgodnie z nazwą), a nawet zamszowo-skórzane. Przypominało mi piżmowo-tonkowe i skórzane L’Artisan Dzing. Jestem pewien, że obie pozycje łączy bardzo wiele, dokładnie takich samych składników.
Musc Nude nie ma jednak mroku, przybrudzenia. To bardziej skóra z mlekiem. Zapach jest prostszy od Dzing!, ale przez to bardziej melodyjny i komfortowy. Na pewno wyróżnia się na tle premier mainstreamu. Z czasem nabiera wyrazu bardziej kwiatowego, lecz to wciąż kwiaty z mlekiem. Skojarzenia z zamszem nie mijają jednak. Zatem można rzec, że to takie połączenie akordu „nude”, białych, kremowych kwiatów i mleka.
Co ważne, chociaż akordy laktonowe nie są deklarowane w składzie, to kompozycje ma taki delikatny przechył. Ten przechył jest jednak minimalny – na pewno zbyt mały, żeby mówić o charakterze smakowitym-gourmand. Jednocześnie jest on na tyle duży, że tworzy wrażenie komfortu i ciepła. Nie mamy tu kwiatowej wyniosłości, która była obecna np. w for Her EdP. Powiedziałbym, że Musc Nude bardziej nawiązuje do kostek Narciso, a nie do samej kolekcji for Her.
Ma również przyjemną bazę, utrzymaną w klimacie początku i serca. Jest wciąż miękka, lekko skórzana, delikatnie pudrowa. Nie pachnie tanio. Jest tylko minimalnie słodka.
Opinia końcowa o perfumach Narciso Rodriguez for Her Musc Nude
Po serii porażek Narciso Rodriguez wraca na dobre tory. Szkoda tylko, że ten zapach zapewne szybko zniknie z rynku.
Kampania perfum for Her Musc Nude
Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony narcisorodriguez.com