A to jest rzecz bardzo dobra…
Każdy kolejny testy i chwila z Givenchy L’Interdit Absolu przybliża mnie do stwierdzenia, że to prawdziwe dzieło sztuki perfumeryjnej. Zapach wychodzi daleko poza ramy rodziny L’Interdit. Jest zmienny, wielowątkowy i szalenia dopracowany. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że to produkt mainstreamowej marki, to podziw powinien być nawet większy. Co więcej, L’Interdit Absolu kroczy nową ścieżką w swojej rodzinie. Gdybym miał porównywać, to zapewne do odsłony Rouge Ultime EdP, choć to wciąż kompozycje odległe.
Początek mamy mocno lawendowy. To nuta bardzo charakterystyczna, o naturalnym, wyraźnie olejkowym brzmieniu. Jest nieco sucha i wytrawna, co sprawia, że kontrastuje na słodkim planie. W oficjalnym spisie nut nie widzimy wanilii, ani tonki, ale można przyjąć, że one tutaj są i tworzą ramy od startu po metę. Natomiast w perfumach dzieje się tak dużo, że błędem byłaby tak prosta klasyfikacja. Dosłownie po 5-10 minutach poczujemy akord tytoniowy, który łączy element pieczonego jabłka z palonym drewnem i sianem. Być może najstarsi czytelnicy pamiętają zapach, który ogłosiłem najlepszą premierą 2011 roku – Ys Uzac Pohadka. I pewne jej elementy tutaj odnalazłem.
Jeszcze dalej pojawia się słodycz bardziej alkoholowa (coś a’la rum, amaretto, koniak) na tle gęstego akordu kwiatowego. Splot jaśminu, tuberozy i kwiatu pomarańczy stanowi zresztą najmocniejsze nawiązanie do klimatu współczesnej rodziny L’Interdit. Jednocześnie nie brzmi tanio czy masowo. Jeśli ktoś odbierał go jako różową tandetę, to może być pozytywnie zaskoczony jego brzmieniem w wariacji Absolu. Być może to właśnie otaczające składniki nadają mu szlachetności.
Kolejnym plusem jest fakt, że Givenchy L’Interdit Absolu nie podąża ścieżką limitowanej edycji Tubereuse Noire – czyli po zjawiskowym starcie nie wpadamy w przeciętność. Późne serce i baza wciąż odkrywają nowe fasety. Zaskakują. Jest nieco dymnie, drzewne, słodycz balansuje między kwiatową miodowością, nadpalanym karmelem a cukrem rumowo-tytoniowym. Żadne z nich jednak nie dominuje całości. Stąd kompozycja w ogóle nie wkracza w obszary dosłownie waniliowo-tytoniowe rodem z Tobacco Vanille. Nie wychodzi na wierzch też żadna taniość, choć molekuły ambrowe i piżmowe na pewne tutaj są, i to one nadają wyjątkowego sznytu składnikom naturalnym.
Opinia końcowa o perfumach Givenchy L’Interdit Absolu
Wszystkie powyższe cechy pozwalają mi powiedzieć, że to pachnidło bardzo dobre i warte rozważenia w kontekście zbliżającej się jesieni i zimy.