10 listopada 2024

Estee Lauder Azuree Legacy

Estee Lauder Azuree Legacy

Zmierzam do końca testów nowej kolekcji Estee Lauder, która okazała się raczej przeciętna

Jednak Estee Lauder Azuree Legacy jest brylancikiem. Założyłem, że to będzie chemiczny świeżak, a rzeczywistość zaskoczyła mnie bardzo na plus. Rozpoczęcie od razu przywołuje na myśl mineralną paczulę wrzuconą z krzemienie. Efekt ten występował choćby w Diptyque Rose Roche. Tutaj jest jednak zdecydowanie bardziej bogato.

Równocześnie mamy dużo cytrusów, choć nie są one deklarowane w oficjalnym spisie nut. Powiedziałbym, że to cytryna z bergamotką. Jest kwaśno, ale i zielono. Nie ma za to słodyczy. Ta zieleń cytrusowych liści podbijana jest zielenią świeżych ziół, które przypominają nieco O de Lancome. Start należy ocenić jako wybitny. Połączenie akordu cytrusowo-ziołowego z mineralną paczulą to coś pomiędzy 9,5 a 10. Brzmi naprawdę świetnie.

W drugim akcie pojawia się nuta kminu (nie mylić z kminkiem), co sprawia, że Azuree Legacy traci sporo walorów sprzedażowych i staje się kompozycją „trudną”. Jeszcze w pierwszych fazach, kiedy kmin gra w otoczenia akordu rozpoczynającego (w mocnym ziołowo-cytrusowym twistem), nie jest to wielki problem. Z czasem jednak wychodzi charakterystyczny ton drzewno-zwierzęcy i tutaj już łatwo przestaje być. Pojawia się coraz więcej elementów szyprowych, mszysto-drzewnych z akcentami skórzanymi.

Natomiast nie znika paczula. To sprawia, że kmin może razić tylko przez krótki czas, między akordem głowy a sercem. Później zaczyna bowiem niknąć wśród pozostałych nut, a wspomniana paczula w swojej mineralnej formie kołacze na czołowych planach. Azuree Legacy staje się kompozycją gorzką, wytrawną, chłodną.

Paradoksalnie, po czasie znowu pojawia się wątek cytrusowy i całość zaczyna przypominać klasyczny, męski szypr lat 70. czy 80. Ale też nie na długo. Estee Lauder korzysta ze złożenia nut w kształt chłodnej skóry, którą poznaliśmy w Armani Cuir Amethyste czy Bottega Veneta Eau de Parfum. Kontrastem do tego jest ciepło goździków zmieszane z inną, bardziej puchatą i przyjazną frakcją paczuli. To z kolei rodzi pewne połączenia z Chanel Egoiste lub klasycznym Givenchy Gentleman. Na końcu kompozycja zyskuje komfort przez kremowe tony drewna sandałowego. Pachnie bardzo szlachetnie od startu po samą metę.

Opinia końcowa o perfumach Estee Lauder Azuree Legacy

W praktyce mały sens ma opisywanie wrażeń węchowych generowanych przez Azuree Legacy, ponieważ ich jest tak dużo, że na każdym wybrzmią finalnie inaczej. Niektóre mogą zaniknąć, a inne się pojawić. Nie zmienia to jednak faktu, że to perfumy wybitnie złożone ze składników najwyższej jakości. Są świeże na początku, a później też paczulowo-mineralne, skórzane, korzenne i szyprowe. Bogactwo charakterów jest tu zachwycające…

Kampania perfum Azuree Legacy

Estee Lauder Azuree Legacy perfumy damskie

Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony esteelauder.com

Najważniejsze cechy:

charakter: szyprowo-paczulowy

+ bardzo wysoka jakość składników (w tym naturalny mech dębowy)

+ bardzo złożona, wielowątkowa i dopracowana kompozycja

+ zachwycające przedstawienie paczuli w wielu formach

+ utrzymana jakość od akordu głowy po akord bazy

Charakterystyka:

Nuty: paczula, mech dębowy, estragon, goździki, kardamon, drewno sandałowe, bazylia, kumin, szałwia muszkatołowa, jaśmin, wetiwer, akord skórzany

Rok premiery: 2024

Twórca: Anne Flipo

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 100 mL

Trwałość: bardzo dobra, około 9-10 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mario
Mario
1 miesiąc temu

No to jest zaskoczenie godne marki Estee Lauder

Mario
Mario
1 miesiąc temu

Ale jestem zaskoczony ponieważ wszedzie tworca jest Anne Filipo, a na stronie Estee Lauder jest tak napisane

Stworzony na nowo przez Frédérica Malle’a, Azurée Legacy honoruje esencję oryginału, dodając jednocześnie kminek dla nowoczesnego seksapilu. Złocisty jak słońce Riwiery Francuskiej. Suchy i jednocześnie zielony. Uwodzicielski. Cielesny. Apogeum nowoczesnego minimalizmu.

Dobrusia
Dobrusia
1 miesiąc temu

Gdzieś jeszcze czytałam taki artykuł, ale nie wiem już gdzie, że te wszystkie nijakie kompozycje, które zalewają rynek, to nawet nie są dzieła lepszych lub gorszych perfumiarzy, bardziej lub mniej pod presją finansową klienta, tylko „dzieła” jednej firmy, która sprzedaje formuły. Chcecie kwiatki sratki z owockami? Proszę, sprzedajemy Wam formułę nr 000987656433.

Anonimowo
Anonimowo
1 miesiąc temu
Reply to  Dobrusia

proszę podlinkować , znaczy dać jakoś namiar na artykuł 🙂

Mario
Mario
1 miesiąc temu
Reply to  Anonimowo

Tez tak czytałem, że takie np Kenzo dostaje beczke do rozlania i nawet nie ma wplywu na reformulacje

Dobrusia
Dobrusia
29 dni temu
Reply to  Anonimowo

Tego artykułu znaleźć nie moge, to było dawno temu. Znalazłam za to taki wątek: https://perfuforum.pl/thread-6422.html
„Jak wiecie istnieją duże koncerny perfumiarskie: IFF, Givaudan, Firmenich. Zapewne słyszeliście ten nazwy albo w kontekście perfumiarzy / zapachów (np. że zapach XYZ skomponował perfumiarz Iksiński z firmy IFF, albo że marka ABC współpracuje przy tworzeniu zapachów z IFF), albo np. w kontekście produkcji molekuł, takich jak Iso E Super.

Ze wspomnianymi koncernami współpracują niemal wszyscy (w mniejszym lub większym stopniu), tzn. albo zapach przygotował koncern, albo, w przypadku marek skrajnie niszowych / niezależnych, skomponowano je ze składników koncernów. Wspomniane koncerny nie produkują gotowych wyrobów, wygląda to tak, że kontaktujesz się i mówisz czego potrzebujesz, a koncern przedstawia Ci propozycje z katalogu. Koncerny zatrudniają nawet do kilkudziesięciu perfumiarzy i praktycznie wszyscy w branży pracują na wyłączność dla któregoś z nich – nie licząc niektórych niszowców czy perfumiarzy na wyłączność określonego domu. Oczywiście w katalogu są zapachy, które nigdy nie trafiły na rynek, nabywając coś z katalogu nabywasz wyłączność. Pozycji do wyboru jest bardzo wiele, są na każdy budżet i w wielu stylach. Możesz się nie zdecydować na pozycję z katalogu, wtedy przygotowują Ci coś według twojego pomysłu (np. jeśli chcesz zrobić flanker czegoś, co już wydałeś, albo potrzebujesz innej wersji produktowej, np. produkowałeś perfumy a chcesz wydać żel pod prysznic). Generalnie jednak większość korzysta z katalogu”.
I żeby nie było, że to jakaś sensacja. To całkiem zwyczajne mi się wydaje, w końcu każdy gdzieś się musi w półprodukty zaopatrywać. Chodzi bardziej o to, na ile kreatywnie się wykorzysta składniki, o czym wielokrotnie już Pan Marcin wspominał, oceniając kompozycję i sposób złożenia czasem niewyszukanych nut. Oczywiście też nie jesteśmy w stanie zweryfikować prawdziwosci wypowiedzi z tego forum, ale mniej więcej oddaje sens tego, co kiedyś czytałam i zapadło mi w pamięć.

Mario
Mario
27 dni temu
Reply to  Dobrusia

Wspomniałem, że nie produkują gotowego wyrobu, tzn. gdy już wybrałeś coś z katalogu, dostarczają Ci baniak z mieszaniną zapachu (tzw. koncentrat), a ty już na własną rękę szukasz sobie wytwórcy, który zrobi ci z tego gotowy produkt, albo produkujesz samemu. Trzymają formułę, więc gdy baniak się skończy, zamawiasz kolejną partię.

Warto było to wkleic, też sie posilkowalem tym watkiem

Chris
Chris
26 dni temu
Reply to  Mario

Pania Nicolai na spotkaniu mówiła, że (tak bardzo ogólnie oczywiście) zapach u niej powstaje około roku. Proces ten jest dość długi, pracochłonny, wymagający wiedzy chemicznej i artystycznego ducha.
Tak ja to odebrałem.

Wydaje mi się, że na tym przykładzie, dając wiarę tym słowom, że chyba są jeszcze perfumiarze- twórcy.
Trudno mi sobie wyobrazić taki proces na półproduktach.

Ciekawe zatem kto jest dziś artystą, a kto składa tylko komponenty… .

Natalia Waleria
Natalia Waleria
29 dni temu

No teraz się podnieciłam, szyprowo, bottegowo, amethystowo… będę wąchać!!

Anonimowo
Anonimowo
29 dni temu

To ametysty pachną tak w ogóle???coś nowego

Chris
Chris
28 dni temu
Reply to  Anonimowo

Chodzi chyba o konkretne perfumy (Armani Cuir Amethyste), ale ogólnie sam zapach-skojarzenie z ametystem to raczej umowne fioletowe zapachy typu fiolek i coś mineralnego (przyznam, że teraz zgaduję).

Tutaj mowa raczej o czymś chłodno- skórzanym. Nie ukrywam, że dla mnie to jeszcze wieksza zagadka, niż ten zapach ametystu.

Natalia Waleria
Natalia Waleria
28 dni temu
Reply to  Chris

Oczywiście chodziło mi o porównanie zapachu do Cuir Amethyste😉

Marcin
Marcin
14 dni temu

Czy to jest uniseks? Opis na stronie EL skierowany jest wyłącznie do kobiet.