Kolekcję Cuir Nomades rozpatruję jako jedną z lepszych serii poświęconych skórze na rynku. Ich Iberian czy African Leather są warte najwyższej uwagi
W zapachu Memo Indian Leather doświadczamy jednak pewnego uproszczenie kompozycji. Mamy przybrudzony oud z różą, drewienkami i wanilią. Z jednej strony może kojarzyć się z nurtem słodkich, konfiturowo-różanych oudów, których prekursorem był Micallef Aoud Homme, z drugiej z oudami zwierzęcymi, trudnymi w odbiorze.
Rozwój kompozycji jest nieznaczny i przewidywalny, ze wzrostem elementu drzewno-syntetycznego z czasem i spadkiem zwierzęcości. Również słodycz oudowo-różana bardziej zaakcentowana jest na starcie. I w ogóle po godzinie-dwóch zapach ten trochę obumiera.
Opinia końcowa o perfumach Memo Indian Leather
Gdybyśmy mieli to porównać do perfum bardziej znanych na rynku, to obstawiałbym nowe oudowe Opusy Amouage (np. Silver Oud) lub Xerjoff Alexandria II Anniversary. Na ich tle Memo Indian Leather wypada jednak biednie. To nie jest ani ta jakość składników, ani to ich połączenie. Ten zapach jest dość toporny. Nie wnosi elementów zaskakujących, ale przy tym nie razi jakąś nadmierną chemią. Wydaje mi się jednak, że fani zwierzęcych oudów jednak poczują duży niedosyt, choć obiektywnie to nie są złe perfumy.