Przyznam, że start tych perfum zrobił na mnie duże wrażenie
Pierwsze minuty, a może nawet pierwszych kilkadziesiąt minut z Calvin Klein Eternity for Men Amber Essence jest naprawdę ciekawych. To woń skórzano-ambrowa, która faktycznie nawiązuje do aromatu ambry. Oczywiście, naturalnej ambry z wieloryba tutaj nie uświadczymy, lecz wrażenie węchowe jest wyraźnie blisko tych klimatów (na standardy masowych premier).
Skojarzenia ze skórą, ciepłym drewnem i żywicami o skórzanej barwie (jak benzoin czy styraks) są wyraźne. Na miarę mainstreamu to odczucia dobre, ale kiedy porównamy to do kompozycji niszowych, to zachwyt maleje. Wówczas perfumy te odbierzemy jedynie jako inspirację, wyblakłą kopię akordów żywiczno-ambrowych.
Kiedy upłynie pół godziny, to i to pozytywne wrażenie powoli umyka. Zapach skręca w stronę standardowego słodziaka-ulepiaka z dodatkiem kurzu. Robi się megamasowo, słodko i nudnie. Gdyby ten klimat był od samego początku, to na pewno wielu klientów wybrałoby tę pozycję w perfumeriach. A początek jest jednak trudny (na miarę mainstreamu), więc sukcesu komercyjnego nie wróżę. Fanów prawdziwej ambrowości ten produkt bowiem też nie zachwyci.
Opinia końcowa o perfumach Calvin Klein Eternity for Men Amber Essence
Początek mają „jakiś”, ale później wpadają w objęcia znane, o których szkoda nawet pisać. Poziomem wirtuozerii nie zbliżają się nawet do klasycznego Eternity sprzed lat. Natomiast są oczko wyżej od damskiej odsłony Amber Essence.
Kampania perfum Eternity Amber Essence for Men
Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony calvinklein.com
