To chyba dwudziesty flanker i trzeci o nazwie Love…
Na szczęście, ten jest w miarę ciekawy. Gucci Guilty Love Edition Pour Homme 2024/2025 (w Polsce pojawił się w 2025 z okazji Walentynek) pachnie kwiatem pomarańczy. W świecie męskich perfum nie jest to zjawisko częste, choć Gucci nie tak dawno prezentowało ten motyw w Gucci Elixir de Parfum Pour Homme z 2023 roku. Love Edition aż tak ciekawy nie jest, ale wyraźnie czuć pewne podobieństwa między nimi, zwłaszcza po 3-4 godzinach po aplikacji.
Start nowej wersji jest pudrowo-zakurzono kosmetyczny. Kwiat pomarańczy niby jest oczywisty do odkrycia i deklaracji, nawet bez czytania spisu nut, ale jednocześnie jego forma zaskakuje. Jest właśnie w pewien sposób transparentny, pudrowy, pastelowy. Niestety, poziom syntetyczności powala na kolana od pierwszej sekundy. Pewnym plusem jest fakt, że jest to syntetyczności „z pomysłem”.
Rozwój kompozycji polega na powolnym ociepleniu i krokach w stronę klasycznego, męskiego kwiaty pomarańczy w stylu Francisa Kurkdjiana (i wspomnianego Elixir de Parfum). Mogę zatem powiedzieć, że perfumy pachną coraz lepiej i bardziej szlachetnie. Nabierają charakteru i mocy. Pojawiają się też charakterystyczne, słodko-fizjologiczne nuty kwiatu słodkiej pomarańczy, lecz w nieprzesadzonej formie.
Zaskoczyło mnie to, że baza Gucci Guilty Love Edition Pour Homme 2024 pachnie właśnie kwiatem pomarańczy, a nie jakimiś sztucznymi, wtórnymi molekułami mainstreamu. Pomimo deklaracji producenta o użyciu Ambrofixu i innych w bazie.
Opinia końcowa o perfumach Gucci Guilty Love Edition Pour Homme 2024/2025
Nie jest to rewolucja, ani kompozycja szczególnej jakości w swojej grupie. Natomiast na pewno było pewną odwagą zrobienie takich perfum. Zakładam, że decyzja ta była spowodowana sukcesem Elixir de Parfum Pour Homme. I to mnie akurat cieszy.