To ostatnia damska nowość do marki Hugo Boss. Jakoś mi umknęła wcześniej, więc recenzja pojawia się ze spory opóźnieniem.
Hugo Boss Alive Absolu to zapach, w którym zadeklarowano trzy nuty: paczulę, skórę i wanilię. Nie jest jednak tak, że perfumy pachną tymi nutami w sposób dosłowny. Raczej poszedłbym w kierunku wrażeń, a nie mówił o poszczególnych składnikach czy akordach. Chodzi o to, że to woń ciepła, otulająca. Jest bardzo daleka od klasycznych Alive. Prezentuje słodycz w formie słonecznej z kroplą białych kwiatów w wersji odrobinę retro. To dodaje szlachetności.
Jeśli miałbym już mówić o jednej konkretnej nucie, to byłaby to wanilia. Ale nie olejkowa czy spożywcza, a bardziej pudrowa i miękka. Wiem, że wiele osób porównuje ten zapach do skórzano-waniliowego Babycat lub Eau d’Ombre Leather. To tak nie do końca, bo tam wanilia była bardziej wytrawna, drzewna, piaskowa. Hugo Boss Alive Absolu podąża w stronę gładkości, przyjemności i zbalansowanej słodyczy. To taki roztapiające się cukierek waniliowy na kawałku ciepłego, wypolerowanego drewna. I cały czas w tle migoczą miękkie białe kwiaty, trochę jak Lancome Poeme…
Z wielkim klasykiem Lancome połączeniem jest też wrażenie tonkowego komfortu i słodyczy. To puszysta, pluszowa wręcz odsłona tej nuty. Później jeszcze tonka zmienia się w coś owocowego, jak olejek z pestek moreli lub śliwek. Ta miękkość przechodzi w jasną paczulę – bez ziemistych konotacji, też pluszową za to. Niestety, z czasem wychodzi zbyt wiele białego piżma, a zadeklarowane nuty skórzane okazują się zakurzonymi drewienkami. To nie jest fajne. Nawet w późnej bazie poczujemy jednak te kwiatowe, nieco retro elementy. To z kolei ratuje kompozycję.
Opinia końcowa o perfumach Hugo Boss Alive Absolu
Nie jest to może dzieło sztuki, ale wierzę, że wiele kobiet może być tym zapachem oczarowanych. Zwłaszcza w późniejszych etapach, kiedy waniliowa puszystość miesza się z ciepłymi kwiatami i tonami pestkowych owoców.
Sam wydźwięk kompozycji pozwalałby mi na nazwanie jej ciepłą, rozkoszną odsłoną Deep Red albo Deep Red z dodatkiem Chanel Allure.
Z tym, że podkreślę – to nie jest kompozycja aż tak wysokiej jakości jak inne wymienione w tej recenzji.