16 lat temu pisałem o Byredo Blanche tuż po światowej premierze. Wówczas moja opinia była negatywna, choć na tamten czas na perfumach znałem się średnio
Dzisiaj powracam do pierwszego flanera – Byredo Blanche Absolu – który debiutuje właśnie w 2025 roku. Nie pokuszę się o porównanie bezpośrednie, ale nowa odsłona bardzo wyraźnie przypomina klasyka. Gdyby ktoś mi w ciemno pokazał ten zapach, to w tym wypadku pewnie zawęziłbym krąg „podejrzanych” po 4-5 pozycji. Problemem marki Byredo jest jednak to, że oni czasami ścinają budżet na kompozycje do jakiegoś ekstremalnego minimum. W efekcie ta pozycja pachnie chemicznie, syntetycznie i tanio po prostu.
Nie czuć tu wsparcia naturalnych składników. Summa sumarum zostaje akord czysto-fiołkowy, nieco pralniany, ale w niezbyt szlachetnej wersji. Te klimaty świetnie przedstawiono w pozycji Frederic Malle x Acne Studios. A tutaj została miałkość i niedrogość. I jeszcze dochodzi akord mlecznych wymiotów noworodka/niemowlaka.
Frakcja neroli – znana z klasyka – została zredukowana.
Opinia końcowa o perfumach Byredo Blanche Absolu
Uważam, że w swojej kategorii te perfumy są słabe, totalnie chemiczne i do tego nieciekawe. Jest bardzo dużo propozycji wyższej jakości…