
Niektóre serie zapachowe budzą większe emocje od innych. Posiadają charakter i to „coś”.
W świecie perfum selektywnych do tej rodziny z pewnością można zaliczyć kolekcję zapoczątkowaną przez Dolce&Gabbana The One, później wzbogaconą o The Only One, The Only One 2 i w końcu o najnowszą pozycję – Dolce&Gabbana The Only One Intense.
Od razu napiszę, że liczyłem na kontynuację nieomal bajkowego akordu różanego, który czarował w „Dwójce”. Ani róży, ani kawy w aktualnej wersji nie znajdziemy. Rysując ramy pachnidła należałoby cofnąć się do protoplasty, do samego początku serii, czyli The One Eau de Parfum. Choć sam w sobie nie jest też podobny do The Only One Intense. Bardziej chodzi o analogie w budowie kompozycji. Tam była lilia, tutaj jest jaśmin i kwiat pomarańczy. W oby jest spory ładunek słodycz (choć znowu: jest to słodycz odmienna). W obu gra wanilia.

Dla mnie The Only One Intense ma więcej podobieństw do rodziny Mugler Alien. Przy teście „od początku do bazy” zauważycie, że wspólnych cech jest bardzo wiele, i to bez czytania spisów nut – po prostu na nos. Jaśmin, kwiat pomarańczy, drewno kaszmirowe i wanilia – to cztery nuty, który każdy powinien bez najmniejszego problemu odkryć w propozycji Dolce&Gabbana. A przypominam, że ta czwórka rządziła też w Obcym.
Na tle aktualnych nowości włoska marka znowu wyznacza poprzeczkę na poziomie niebotycznym, lecz zestawienie z klasykiem Muglera wypada wyraźnie słabiej. Dolce&Gabbana The Only One Intense to woń o małej mocy, małej zmienności, bez całego charakteru, który wyznaczał niezwykłość Aliena. To takie popłuczyny po tamtych perfumach. Nie czuję tutaj też tej niesamowitej szlachetności kreacji – umiejętności zagrania składnikami syntetycznymi tak, żeby nas zaczarowały (przypominam, że Alien ma w składzie sporo syntetyków).

Co więcej, początek The Only One Intense jest kiepski. Bardzo tani kwiatowo-cytrusowy niuans nie zdradza charakteru, który wykluwać będzie się z każdą minutą. Mimo, że czas działa na korzyść perfum, to statusu dzieła sztuki nie osiągają, chociaż na tle aktualnych nowości prezentują się bardzo, bardzo dobrze. W bazie są waniliowe, kaszmirowe i znowu muszę to napisać – podobne do Aliena, ale o mniejszej sile wyrazu.
Opinia końcowa o perfumach Dolce&Gabbana The Only One Intense
Myślę, że może to być udana, wiosenna alternatywa dla mocnych, odurzających klasyków – Dior Addict, Mugler Alien. Jestem jednak pewien, że ich nie „wygryzie” z perfumowych serc. To nie jest AŻ taki poziom.




