Olejek eukaliptusowy to znany, świeży, ale też mało perfumeryjny aromat
Nie powinno zatem dziwić, że perfumy Le Labo Eucalyptus 20 nie pachną eukaliptusem. Co prawda w składzie kompozycja składnik ten jest deklarowany, lecz w praktyce nie czuć go w ogóle. Nie zmienia to faktu, że całość jest zrobiona z dużą dbałością o detale. Jednocześnie nie jest to woń wyznaczające nowe ścieżki. Fani odważnych kreacji Le Labo poczują się zatem zawiedzeni, ale jakościowo nie umniejsza to kompozycji.
Eucalyptus 20 pasuje swoim stylem do portfolio marki Comme des Garcons. Hinoki, Black Pepper, Ouarzazate, Laurel to ledwie kilka przykładowych kompozycji, które mają z nim wspólny mianownik. Wbrew nazwie, nie jest to jednak kopia CdG Hinoki. Gdybyśmy mieli szukać nawiązań wśród firm mainstreamu, to byłoby to Terre d’Hermes czy Declaration. Z innych niszowych: Ormonde Jayne Isfarkand i poniekąd Rock Crystal Oliviera Durbano oraz mocno Aesop Hwyl. Przyznam, że jestem bardzo zdzwiony tym, że w spisie nut nie jest wymieniony żaden pieprz, ani wetiwer. A to są wrażenia o sporej mocy w tym przypadku.
Zapach rozpoczyna się w sposób pieprzowo-drzewny. Wrażenie zieleni i świeżości pozostaje na wysokim poziomie. Przechył kompozycji wyraźnie wskazuje na stronę męską. Kadzidło Eucalyptus 20 jest niezapalone. Nie znajduję tu tonów dymnych czy spalonych. To o tle zaskakujące, że w spisie nut mamy nie tylko olibanum, ale też cieplejsze, ambrowe labdanum. A Le Labo naprawdę nie wchodzi w żaden smolisty akord. Może nawet bardziej czuć tu zielone gałązki jakiegoś młodego cyprysa, który dopiero nieśmiało wytwarza swoje żywice.
Czas sprawia, że te tony kadzidlane nieco wychodzą na wierzch, choć dalej daleko im do zapłonu. Przypominają mi się też suszone zioła i ogrzana słońcem herbata. Podobne wrażenia generowało wspomniane na początku Ouarzazate. I choć ten jeden akord jest dość ciepły, to generalnie Eucalyptus 20 pozostaje raczej chłodną miksturą. Kadzidło nie ma konotacji świątynnych. Równie dobrze może to być zmielony miks ziół z szałwią i tymiankiem, z których ktoś zrobił patyczki do kadzenia.
W bazie pojawią się akordy łamanych ołówków (cedr) i tony kamienne, jakby świeżo użytych krzemieni. Jest mineralnie, ale też cieplej niż w poprzednich etapach. Doceniam, że nie mamy spadku jakości i wejścia w jakieś tanie akordy (lub tylko w małym stopniu, takim do zaakceptowania). Eucalyptus 20 pachnie logicznie i spójnie od początku po bazę.
Opinia końcowa o perfumach Le Labo Eucalyptus 20
Ten zapach przypomina dziesiątki innych z niszy i z mainstremu. Le Labo nie wyznacza zatem nowej drogi. Natomiast jakość konstrukcji, składników i dbałość o detale pozwalają mi wystawić tej kompozycji względnie wysoką ocenę.