Tuberoza ma wiele twarzy. Od lekkiej i kobiecej po mocną, zwierzęcą i duszącą.
Mało jest na rynku perfum, w których poczujemy absolut z tego kwiatu w formie czystej, niezmąconej innymi składnikami. Jednym z nich będzie Elizabeth Tylor White Diamonds (tutaj prawdopodobnie efekt ten uzyskano z syntetyków, ale summa summarum jest taki, jak najprawdziwsza tuberoza) czy Michael Kors Michael. Inne tuberozy, choć oszałamiająco piękne, są wariacjami na temat główny. To dotyczy Dior Poison, Carthusia Tuberosa, Gucci Bloom czy Boucheron Tubereuse de Madras. Czuć w nich kwiat ten w formie czystej, ale z innymi bohaterami, którzy grają obok, w tle lub wręcz wychodzą czasami na pierwszy plan. I do tej grupy należy też Bvlgari Splendida Tubereuse Mystique.
Jest to jedna z najciekawszych interpretacji tego kwiatu. Bardzo kobieca, z pazurem, ale jednocześnie bez krzyków czy słoniowego nóg. Zakładam, że niektórym może się z tego powodu wydać zbyt subtelna – zwłaszcza na tle propozycji Diora czy Carthusii. Natomiast nie można przejść obojętnie wobec całej złożoności piękna tych perfum.
Doświadczamy tu szerokiego spektrum wrażeń. Początek jest nieco owocowy, likierowy, zielony. Trochę tak jakby płatki tuberozy wrzucić w ogrzane słońcem krzaki. Nie jest to jednak efekt botaniczny. Zapach od samego początku jest eliksirem kobiecej elegancji. Czuć, że oprócz czystej tuberozy mamy tam mnóstwo innych składników, których nie znajdziemy w oficjalnym spisie nut.
Bardzo ważnym elementem są też inne nuty kwiatowe. W piramidzie znajdziemy wyłącznie tuberozę, ale według mnie polega to na tym, że Sophie Labbe wyczarowała swój własny akord tuberozowy. Jego najistotniejszym składnikiem pozostaje absolut z płatków, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wyjątkowości dodaje mu ylang ylang, lilia czy jaśmin. Wyraźnie czuć drzewne podbicie, jakieś przyprawy. Momentami całość się ociepla i wchodzi w obszary wyrysowane przez Jean Claude Ellenę w Jour d’Hermes.
Kiedy jednak do głosu dochodzą tony żywiczno-drzewne i kiedy wchodzą na pierwszy plan, to nie mogę się oprzeć kreacji nici powiązań z Lys Fume Toma Forda.
Tak naprawdę Bvlgari Splendida Tubereuse Mystique potrafi zaskoczyć na każdy etapie. Na przykład w bazie zmienia się w drobny puder albo bardziej pył ze zmielonych, osuszonych kwiatów i drewienek. Nie jest to jednak w żadnym wypadku zjawisko negatywne. Zresztą w fundamencie są też elementy w pewien sposób słodkie, wręcz mogące się kojarzyć z cukrem pudrem.
Opinia końcowa o perfumach Bvlgari Splendida Tubereuse Mystique.
Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli powiem, że jest to jedna z najlepszych, typowo kobiecych premier roku 2019.
Zresztą seria Splendida to w ogóle perła wśród obecnych premier selektywnych. Pamiętajmy o genialnych Jasmin Noir czy niezwykłych Iris d’Or.