Perfumy Le Galion L’Ame Perdue to zapach klasyfikowany jako damski i taki jest w rzeczywistości.
To złocisty orient w kwiatowym, bogatym wydaniu, ale jednocześnie o dużej dozie lekkości. Cechą, która sprawia, że jest jedyny w swoim rodzaju, jest wyraźne nawiązanie do największych klasyków perfumerii – Opium, Obsession czy Samsary – przy jednoczesnym zachowaniu współczesnego wydźwięku i wspomnianej już lekkości. Można powiedzieć, że to próba przetłumaczenia dziedzictwa dawnych lat na język XXI wieku.
Kompozycja jest złocista, wytrawnie miodowa (lecz nawet nie zbliża się do klimatów smakowitych-gourmand) i posiada ładunek słonecznego ciepła. Na skórze potrafi się zachować na wiele sposobów. Raz zaskoczy kręcącymi w nosie przyprawami, innym razem kremowością dojrzałych kwiatów. O dziwo, można w niej poczuć też aromat tropikalnych, zasuszonych roślin, jakby wspomnienie olejku monoi. Zresztą kwiaty same w sobie nie są wyczuwalne solowo. To raczej bukiet, który miesza całe ich bogactwo. Może momentami na pierwszy plan wychodzi jaśmin lub lilia, ale to tylko chwile. Noszone globalnie, L’Ame Perdue za każdym razem pachną inaczej.
Mimo użycia sporej ilości absolutu wanilii i miodu (Flores Roux zastosował absolut burboński oraz meksykański), perfumy Le Galion L’Ame Perdue nie wchodzą w typowo słodkie dźwięki. Ich baza jest za to bardziej balsamiczna, drzewna, może kojarzyć się z tą od Shalimara. Różnica polega jednak na tym, że kompozycja do samego końca zachowuje swój kwiatowo-piaskowy charakter i nigdy żywiczne tony bazy nie grają samodzielnie. To zaś sprawia, że wydźwięk zapachu jest kobiecy, nie uniseksowy. W sercu taki charakter ma też nuta śliwkowa – daleko jej do frywolnej owocowości – to śliwka drzewna, dojrzała, nieco pomarszczona, ale paradoksalnie – bez cukru.
Co więcej, baza tej kompozycji zachowuje szlachetność i naturalność nawet po 12-14 godzinach po aplikacji. Ociepla się, może nabiera zamszowego wydźwięku, ale jednocześnie ma sobie pierwiastek szyprowego chłodu. Wszystkie nut plotą się tu w niewyobrażalny sposób – piękny, dostojny, wytworny, lecz przystępnie ciepły jednocześnie.
Opinia końcowa o perfumach L’Ame Perdue
Rodrigo Flores Roux od lat należy do najbardziej cenionych przeze mnie nosów i jeśli ktoś też lubi jego twórczość, to L’Ame Perdue go nie zawiedzie.