Marka Rania J to jedna z najbardziej cenionych, małych marek niszowych na świecie
Debiutowała z zapachem Ambre Loup, który do dziś pozostaje absolutnym bestsellerem tej firmy. Dla osób lubiących drzewne, przyprawowe i cięższe nuty, na pewno portfolio tej firmy warte jest rozwagi. Najnowsza pozycja – Rania J Shahryar – jest jednocześnie pierwszym ekstraktem perfum w historii. Rania Jouaneh chciała stworzyć własną interpretację perfum gorumand – karmelu, miodu i śliwki, które jednak pozostaną połączone z fundamentem naturalnych składników drzewnych i prawdziwym oudem.
Tym razem oud nie jest zwierzęcy i przybrudzony jak w Oud Assam lub T. Habanero (samo wrażenie oudu bardziej przypomina Ambre Loup). Wyczuwalny jest głównie na starcie, a nie w bazie, co może wydawać się zaskakujące. Oprócz niego, kompozycja otwiera się nutą słodko-karmelową, którą otoczono wielka ilością zwęglonych drewienek i suchego, ciepłego dymu. Całość jest też wyraźnie waniliowa, ale jak prawdziwy absolut z całym bogactwem jego mrocznych tonów. Jednocześnie Shahryar nie przytłacza, ponieważ pozornie ciężkie nuty zbalansowano pewną dozą cytrusowości. Trochę wygląda to tak, jakby wrzucić tam kroplę likieru cytrynowo-bergamotkowego.
Z czasem zapach staje się bardziej spokojny. Pojawia się słodycz odymionej śliwki, która momentami wchodzi w nuty wiśniowe. To piękny efekt, który sprawia, że serce zyskuje dużo punktów. Ważne jest to, że akord owocowy położony na drewienkach i oudzie staje się głównym motywem kompozycji. Taką flagą.
Przyznam, że mam pewne problemy analityczne, ponieważ Shahryar poza wyraźnie oudowym początkiem, później staje się właśnie ciepło-zwęglono-drewienkowy. I żaden składnik bezpośrednio mi do tego wrażenia nie pasuje. To jest efekt trochę jak brzoza (dziegieć), trochę jak sandałowiec (ciepłe, komfortowe drewno). Ale z drugiej strony może to też przypominać wędzoną śliwką, którą posypano popiołem labdanum i jakichś innych żywic. Efekt ten jest niespotykany i naprawdę robi wrażenie.
W bazie pojawia się coś na kształt paczuli i kakao. Jest sucho i drzewnie. Słodycz zdaje się migrować w stronę drapiącego miodu, ale z bardzo mocno zarysowaną frakcją drzewną. Przy tym wszystkim wciąż czuć echa śliwkowo-wiśniowe. Może gdzieś mignie skojarzenie z tytoniem. Pozostaje na skórze też najbardziej mroczna i najcieplejsza jednocześnie frakcja wanilii.
Opinia końcowa o perfumach Rania J Shahryar
To jest świetny, owocowo-słodki oud. Problem pojawia się jednak w tym, że większość osób przyzwyczajona jest do mniej naturalnych wariacji, które są słodsze i łatwiejsze w odbiorze (np. Crivelli Oud Maracuja, gdzie oud jest w 100% syntetyczny). Nie zmienia to jednak faktu, że Shahryar to kompozycja naprawdę ponadprzeciętna i warta uwagi. Jest to też pierwszy, nowy zapach w ofercie marki od czasów debiutu Musc Moschus (2019 rok).
Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony Perfumerii Impressium.