2 lutego 2021

Rania J Musc Moschus

Rania J Musc Moschus

Piżmo, które z klasycznym piżmem nie ma zbyt wiele wspólnego, choć jego nazwa (jeśli się nie mylę) oznacza „piżmo piżmowe”.

Rania J Musc Moschus to najnowsze perfumy tej marki – ich premiera odbyła się nieco ponad rok temu, końcem 2019 roku. W praktyce to zapach lukrecjowo-porzeczkowo-waniliowy i zapewniający wrażenia odległe od tych, które wynikają ze spisu nut. Gdy wąchałem go w ciemno, to w roli akordów wiodących widziałem właśnie lukrecję, anyż i kwiaty w karmelowo-proszkowej formie. Od tych skojarzeń blisko do klasycznej, pierwszej wersji Lolita Lempicka Eau de Parfum czy nawet męskiej wariacji: Au Masculin. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w spisie nut nie znalazłem ani lukrecji, ani anyżu. Na stole pozostaje jednak opcja, że twórczyni po prostu pominęła te ingrediencje w materiałach oficjalnych, a jednocześnie użyła ich w kompozycji.

To o tyle istotne, że akord a’la lukrecjowo-anyżowy stanowi kanwę gry wszystkich innych nut. Jest wyczuwalny od początku do końca. I on też sprawia, że Musc Muschus wydaje się być kompozycją mało zmienną, ponieważ ten jeden wątek dominuje na planie. Ma przy tym dużą moc. Innym składnikom trudno go przebić, choć na początku wyraźnie czuć cierpko-zieloną nutę złożoną z cytrusów i liści czarnej porzeczki. Oczywiście, wciąż jestem daleko od tego, żeby nazwać ten etap „świeżym”, ale wyraźnie świdruje w nosie i swoją cierpkością wprowadza pożądaną zmienność. Później kompozycja staje się bardziej owocowa. Zielone i cytrusowe niuanse umykają. Sam zaś porzeczkowy owoc staje się dojrzały, jędrny, nasycony słodyczą i niemal czarny jak smoła. To wszystko dzieje się w ramie lukrecjowo-anyżowej. Ona nie znika nawet na moment.

Jeszcze dalej mamy wątek gourmandowo-kwiatowy, a’la proszek do prania wsypany do patelni, na której robimy karmel. W tym momencie przypominają mi się dwie kompozycje: Reve d’Anthala i Pink Sugar. Można nawet odnieść wrażenie, że ten karmel robi się z porzeczkowego cukru. Wrażenie naprawdę ciekawe, choć cały czas w objęciach lukrecjowo-smakowitych.

Ostatni etap jest już bardziej klasyczny, nawet elegancki. Wchodzimy w obszary ciepłe, kremowe, nieco pudrowe, ale wciąż z wyczuwalnym porzeczkowym karmelem i, co oczywiste, z akordem lukrecjowym. To baza zresztą znowu przypomina tą z pierwszej wersji Le Premier Parfum. Rania Jouaneh przemyca tam jednak kolejne wrażenie, o którym nie ma mowy na podstawie spisu nut. Nie mogę bowiem opędzić się od wrażenia, że czuję tam malinową gumę rozpuszczalną, ale zrobioną z prawdziwego, babcinego syropu.

Opinia końcowa o perfumach Rania J Musc Moschus

A piżmo? Pewnie gdzieś tam jest i pewnie ono generuje wrażenie proszkowej świeżości, która pojawia się w jednym momencie. Daleki jestem jednak od tego, żeby Musc Moschus nazwać perfumami piżmowymi.

Najważniejsze cechy:

charakter: porzeczkowo-lukrecjowy

+/- wyczuwalny akord lukrecji i anyżu, które nie są deklarowane w spisie nut

+ ciekawa konstrukcja pozostałych nut

+/- wyraźny przechył w damską stronę (choć formalnie to uniseks)

Charakterystyka:

Nuty: bergamotka, czarna porzeczka, irys, wanilia, drewno sandałowe, piżmo

Rok premiery: 2019 (w Polsce 2020)

Twórca: Rania Jouaneh

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL

Trwałość: bardzo dobra, 10-12 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Eliza
Eliza
3 lat temu

Opiszę moje subiektywne wrażenia, bo są mieszane. Testowałam próbkę.

W pierwszej chwili po aplikacji dostaję po nosie zapachem mydła, które próbuje być luksusowe. Cóż, zapachy piżmowo-pudrowe tak na mnie wybijają – mydłem. Dałam im jednak się rozwinąć i pozwoliłam mydlanej pianie opaść.

Po godzinie, kiedy to pierwsze wrażenie mija, zaczyna być lepiej, i to z każdą sekundą.
Po opadnięciu ostatnich mydlanych bąbelków, faktycznie, czuję trochę lukrecję i anyż. Dla mnie to jednak przede wszystkim puszysty, waniliowy sernik z musem porzeczkowym. I to taki bez kalorii 😉

Zapach się trzyma niesamowicie długo. Aplikowałam je rano, po porannym prysznicu, a czułam je jeszcze następnego dnia po przebudzeniu. Muszę jednak przyznać, że moja skóra wyjątkowo lubi się z wanilią i porzeczką. Jest więc to zasługa dobrej jakości składników, ale też kwestia indywidualna.

Marcinie, czy mógłbyś polecić inne perfumy słodko-porzeczkowe, ale bez piżmowych nut?