Z radością witam w progach Impressium kolejną, nową markę. Tym razem jest to firma znacznie bardziej przystępna cenowo niż poprzednia nowość – Balchaud.
Kompozycje Maison Matine są wybitnie skierowane na czas wiosny i lata, ale jednocześnie ciekawie interpretują te lżejsze tematy. Pamiętam, że pierwszy raz zatknąłem się w nimi w berlińskim KaDeWe i wówczas właśnie Nature Insolente zrobiło na mnie kosmiczne wrażenie. Później testowałem je dokładnie, aż w końcu cała marka pojawiła się w mojej perfumerii.
Nature Insolente to jedyne znane mi perfumy, które operują na odczuciach wyznaczonych przez Guerlain Limon Verde, choć jednocześnie nie są ich kopią. Chodzi o klimat. To zapach z jednej strony zielony i cytrusowy, ale też idealnie zbalansowany pod kątem słodyczy, kwaśności, świeżości i nut owocowych. Pachnie zielonymi jeszcze skórkami cytrusów, które ktoś zblendował ze zmrożoną miętą. Jednocześnie nie jest to proste połączenie, bo od samego początku czuć też liściasty, nieco gorzki ton, jakby roślinnego soku z młodych pędów drzew.
Po czasie perfumy nabierają słońca. Cytrusy nieco dojrzewają, a liście nabierają jeszcze większej zieleni. Jednocześnie kompozycja ma w sobie pewien chłód, który do nosa wędruje od strony korzeni. Można wręcz odnieść wrażenie, że korzenie wszystkich roślin Nature Insolente są tak głębokie, że sięgają jakiegoś strumyka płynącego w pod powierzchnią, między skałami. Chłodzący efekt mięty zostaje zastąpiony efektem chłodnej roślinności. Cały czas jednak to kompozycja jasna i wesoła, słoneczna, choć nie jest to słońca upalne i agresywne.
Pozwolę sobie też na małą dygresję. Philippine Courtiere deklaruje w spisie nut melona miodowego, ale Nature Insolente nie jest wprost melonowym zapachem. Podejrzewam, że w formule użyto dokładnie tych samych składników, co przy kreacji figi w Limon Verde. I nawet jeśli są to molekuły syntetyczne, to pachną obłędnie naturalnie. Obie kompozycje cały czas zachowują piękno, soczystość i zieleń.
Kolejnym plusem zapachu jest ich baza. Jestem pod kolosalnym wrażeniem, że fundament tych perfum zachowuje zmienność, cały czas gra i zachwyca bez przerwy. Nawet po 8-9 godzinach przemyca wątki cytrusowe, zielone. Pojawia się mleczność figowych liści, cień miodowości melona, jest aromat mokrego cedru i delikatna nuta liści kwiatowych. To naprawdę niesamowite, żeby baza kompozycji-świeżaka, była zrobiona w taki sposób.
Opinia końcowa o perfumach Maison Matine Nature Insolente
W bardzo przeciętnym flakonie zamknięto eliksir lata. Ten zapach jest tak dopracowany w kategorii miętowo-zielono-cytrusowej, że ręce same składają się do oklasków.