16 czerwca 2019

Elizabeth Arden Green Tea Nectarine Blossom

Elizabeth Arden Green Tea Nectarine Blossom

Obiecuję, że to już ostatni wpis na temat tej serii, przynajmniej na najbliższe kilka miesięcy.

Elizabeth Arden Green Tea Nectarine Blossom to w mojej opinii najsłabsza z trzech „herbatek”, które miałem okazję poznać w tym roku. O genialnej Green Tea Fig i ponadprzeciętnie dobrej Green Tea Mimosa już pisałem.

Owszem, początek tych perfum jest radosny, świeży i naprawdę pachnie brzoskwiniami. Niestety, nie jest to efekt najbardziej naturalny na świecie. Nie jest też jakiś tragiczny, ale czuć taniość. Te negatywne efekty są wyczuwalne zwłaszcza po 2-3 minutach od aplikacji. Ścisły początek jest na nieco wyższym poziomie.

Elizabeth Arden Green Tea Nectarine Blossom 100 mL

Wadą Green Tea Nectarine Blossom jest też fakt, że nuty owocowe przeniesione są do serca kompozycji. Tam stają się totalnie płaskie, bez wyrazu. Do tego niszczą klasyczny akord herbaciany (znany z pierwszej wersji Green Tea), który ledwie może się z tej taniej powierzchni wyrwać. Kompozycja jest przy tym cały czas lekka, letnia, ale chemiczna. Po godzinie na pierwszy plan wychodzą zleżałe, kosmetyczno-zakurzone piżma i jakieś drzewne utrwalacze. I na tym etapie to już muskamy poziom słabizny.

Opinia końcowa o Elizabeth Arden Green Tea Nectarine Blossom

Oczywiście, markę Elizabeth Arden bardzo lubię i cenię za wiele prawdziwych perełek, do których Nectarine Blossom jednak nie należy. Tony brzoskwiniowo-nektarynkowe są w nich wyczuwalne, ale ich poziom jest w tym wypadku adekwatny do ceny – czyli niski. Dodatkowo, chemiczna baza staje się nieco zbyt męcząca w upale. Tym razem jest zatem bez zachwytów.

Najważniejsze cechy:

charakter: owocowy

  • – niska jakość składników
  • – chemiczny wydźwięk akordu brzoskwiniowo-nektrynkowego
  • – zbyt chemiczna baza

Charakterystyka:

Nuty: brzoskwinia, nektarynka, bergamotka, akord owoców tropikalnych, zielona herbata, piżmo

Rok premiery: 2016

Twórca: b.d.

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 50 i 100 mL

Trwałość: niska, około 3-4 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
11 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
xoxo
xoxo
5 lat temu

Mam pytanie do autora bloga, ewentualnie do czytelników. Byłam ostatnio w bibliotece i weszła do niej dziewczyna, która fajnie pachniała perfumami. To był zapach słodki, jak cukier i pachniał jakby przełamany czymś owocowym, może wiśniami? Gdzieś już coś podobnego czułam czyli to coś z S lub D, bo często tam chodzę. Co to może być za zapach? Pytam się tutaj, bo głupio mi było przy innych czytelnikach spytać się tej dziewczyny czym pachnie, choć z reguły nie mam z tym problemu.

Maja
Maja
5 lat temu
Reply to  xoxo

ze znanych mi zapachów kryteria spełnia Le Petit Robe Noire (słodkie, z wiśnią /czereśnią, dostępne w S czy D)

xoxo
xoxo
5 lat temu
Reply to  Maja

LPRN wpadają według mnie w ton gumy balonowej, a to był cukier -może karmel?

Achna
Achna
5 lat temu
Reply to  xoxo

Najlepiej zawsze zapytać i nie będzie dochodzenia… 🙂 I nie twierdzę tak przez złośliwość tylko z doświadczenia, wrażenia zapachu są złożone..
Używam ostatnio Black Perfecto by La Petite Robe Noire , a koleżanka pyta się, masz dziś Angel?!!?..
Jedynie czego nie można odmówić tym zapachom to słodycz ale jak dla mnie podobne nie są..;) /dodam Angel nie mam w swojej kolekcji./

xoxo
xoxo
5 lat temu
Reply to  Achna

Też mi się tak wydaje, że ph skóry potrafi zrobić cuda. Kiedyś spytałam się jednej kobiety czym pachnie i to było Si Armaniego, nigdy bym na to nie wpadła.
BTW – te „dochodzenie” było niezłe hehehe!

Achna
Achna
5 lat temu
Reply to  xoxo

pH skóry to na pewno ale i wiele innych czynników również.. myślę, że można by parę tomów napisać i Mam nadzieję, że Pan Marcin się nie obrazi, że wypowiadam się na Jego Blogu..u mnie często jest tak, że zapach mnie zaskakuje na nie korzyść lub odwrotnie i to jest właśnie Magia..:) /co prawda czasami chemia/ a Pan Marcin ciągle pięknie nam ją przybliża.. Dzięki wciąż ?

Kasia
Kasia
5 lat temu
Reply to  xoxo

Może to było Miss Dior Absolutely Blooming. Dla mnie ewidentnie pachnie cukrem, no może nie dosłownie cukrem, ale zawsze jak je aplikuję, natychmiast w głowie pojawia się myśl „cukier” , do tego sypany w taką maszynkę do robienia waty cukrowej. Serio. No i jest „przełamany czymś owocowym ” .

CoCo*Stars
CoCo*Stars
5 lat temu
Reply to  xoxo

Na mnie podobny efekt daje Givenchy Live Irresistible edp. Nie wiem skąd ale czuje tam cukier i taka wiśniowa landrynę.

xoxo
xoxo
5 lat temu
Reply to  CoCo*Stars

wczoraj byłam w perfumerii, i:
La vie est belle i jego wszelkie odmiany-NIE
Miss dior blooming bouquet – NIE
Scandal I jego odmiany –NIE
La petite robe Noire (klasyczne edp) – NIE
Mon Paris i wszystkie wariacje – NIE
Black opium – NIE
Armani typu Si i te nowe też – NIE
Poison girl – NIE
D&G the one 2 – NIE
Zaczynam powoli żałować, że tej dziewczyny nie spytałam o zapach.
Byłam pewna, że ten zapach znam, bo gdzieś go czułam…

Dominika
Dominika
5 lat temu

Marcinie,
Może trochę nie w temacie – przepraszam, ale zawsze jakimś cudem trafiałeś w moje gusta zapachowe, więc może i tym razem 🙂
Uparłam się że sprawię sobie (już z myślą o jesieni) coś, co nie będzie podobne do niczego z moich obecnych zbiorów. Chciałam dać szansę Alienowi ale muszę szczerze przyznać że dla mnie, wielbicielki słodkich kwiatów, piżm, słodyczy, Alien klasyczny to zbyt ciężki kaliber. Dlatego właśnie sugerując się recenzjami oraz Twoją opinią myślę o zakupie Aliena Flora Futura lub limitowanej wersji Sublime – obie można dorwać w atrakcyjnych cenach w Internecie.
Florę Futurę testowałam już 3 krotnie i bardzo lubię, jedyne co mnie drażni to lekko sztuczna nuta na początku, ale szybko ulatuje z mojej skóry. Sama ich nie czuję, ale otoczenie reaguje niesamowicie pozytywnie i zbieram masę komplementów. Natomiast nie mam fizycznie jak przetestować wersji Sublime z zeszłego roku, a Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła (no i cena w jakiej można je dorwać też zachęca). W związku z tym pytanie: które bardziej byś polecał na chłodne lato/jesień, czyli tak do 25 stopni? myślałam również o Armani Code Cashmere lub Satin, ale tych również nie da się nigdzie powąchać… może Ty jakoś rozwiążesz moje dylematy. Uwielbiam Rodriguezy (zarówno for Her EDT/EDP i Fleur Musc, jak i Narciso oraz Narciso Poudree), My Burberry EDP, Elie Saab Rose Couture i L’eau, Valentino Donnę oraz z „cięższych” woni Cavalli Nero Assoluto, JPG Classique Intense, małą czarną Guerlain, klasyczną Candy, Cavalli Just Gold…

O perfumy letnie nie pytam – dzisiaj za Twoim poleceniem przetestowałam Elizabeth Arden Green Tea Fig i jestem oczarowana! Na mnie wybrzmiewa cudownie słodko i naturalnie, nawet dość podobnie do mojej ukochanej AA Limon Verde. Tak więc Figa i AA Ginger Piccante które pokochałam od pierwszego wejrzenia z pewnością wzbogacą moje zbiory na najbliższe lato. Dziś testowałam perfumy z powyższej recenzji i faktycznie na mojej skórze również brzmią sztucznie, a szkoda bo bardzo lubię brzoskwinię w perfumach.

Wybacz za tak długie wypociny – cóż, chyba rzeczywiście jestem w kropce…

Pozdrawiam
Dominika

xoxo
xoxo
5 lat temu

Odnalazłam zapach albo coś przynajmniej podobnego.