To trzeci już zapach z lilakowej kolekcji Issey Miyake
Issey Miyake A Drop d’Issey EdP Essentielle w gruncie rzeczy podobny jest do swoich poprzedników. Jeśli ktoś lubił klimat tamtych perfum, to tutaj również nie poczuje się zawiedziony. Lilak-bez jest w dalszym ciągu bohaterem pierwszego planu, a sama kompozycja zawiera większość wątków znanych z klasyka.
W mojej opinii są dwie głównie różnice między wersją EdP Essentielle a Eau de Parfum i EdP Fraiche. Po pierwsze, wysunięta do przodu nuta magnoliowa. To ona wprowadza do kompozycji pewną tropikalną słodycz. Jednocześnie łączy klasyczne nuty białego kwiecia z akcentami nieco zielonymi. Pisałem o tym wczoraj przy okazji recenzji perfum Gucci Flora Gorgeous Magnolia. W przypadku tego zapachu, ze względu na dominację wątków lilakowych i zielonych, poziom cukru jest zredukowany, ale widocznie większy niż w pierwotnej wersji A Drop d’Issey.
Po drugie, zapach ten jest widocznie cięższy. Kwiatostany lilaków są pełne, zwisają ku dołowi. Kompozycja jest bardziej gęsta. Wspomniana we wcześniejszym akapicie słodycz ma formę nieco miodową, trochę lepką. To absolutnie nie jest wada, a po prostu cecha. Przy tym wszystkim perfumy pachną dobrze, zmieniają się. Czuć, że pod względem konstrukcji są na poziomie klasyka, a może nawet wyprzedzają go w pewnym stopniu.
W bazie też trzymają fason, nie wchodzą w tanie akordy znane z odsłony EdP Fraiche. W tym wypadku trzeba tę cechę podkreślić nawet bardziej, ponieważ Issey Miyake A Drop d’Issey EdP Essentielle stworzone zostały niemal wyłącznie ze składników syntetycznych. Takie nimi zagranie, żeby pachniały tak naturalnie, to dowód wielkich umiejętności perfumiarza i tego, że kompozycja powstała od podstaw (a nie powstała jako wymieszanie kilku akordów znanych z 90% premier mainstreamu, co ma miejsce w większości męskich nowości).
Opinia końcowa o perfumach Issey Miyake A Drop d’Issey EdP Essentielle
Bardzo miłe zaskoczenie na damskiej półce, choć ta seria generalnie trzyma poziom.