
Flagowa nowość marki Givenchy na bieżący rok – 2020
I cóż tu powiedzieć? Akurat tak się złożyło, że testowałem Euphorię Blush, dobrze kojarzę Lancome Idole, Versace Yellow Diamond czy Coach Dreams. Wśród wyżej wymienionych (a powiedzmy sobie wprost – nie są to wyżyny sztuki perfumeryjnej) Givenchy Irresistible Eau de Parfum wypada najsłabiej.
To jest tragicznie chemiczna, syntetyczna i tania pulpa, w której poczujemy tylko trudne do definicji tony kwiatowo-owocowe na najtańszej i najbardziej wtórnej bazie, na której robi się większość podróbek za 30 złotych. Początek charakteryzuje się nieco wyższym stężeniem cukru i naciskiem na akord owocowy. Później wędruje całość w kierunku kwiatów, a na końcu do piżmowo-ambrowo-drzewno-syntetycznej bazy o mocy niemal zerowej. Trudno jednak na podstawie tych anemicznych zmian porzucić zarzut o totalnej płaskości kompozycji.

W mojej opinii znacznie więcej ciekawych pozycji w tym temacie znajdziemy w poprzednich rodzinach Very Irresistible czy Live Irresistible. Żeby nie być gołosłownym wspomnę tylko bardzo dobrą i świetnie wykonaną odsłonę Live Irresistible Blossom Crush. Na ich tle obecna nowość wypada katastrofalnie.
Opinia końcowa o perfumach Givenchy Irresistible Eau de Parfum
Pisząc tę recenzję pozwalam sobie dodać frazę „Eau de Parfum”, bo na 90% mogę przypuszczać, że ukażą się kolejne flankery. Oby były bardziej udane i przedstawiały sobą jakąś, choćby niewielką, wartość dodaną. Obecne Irresistible to porażka, którą charakteryzuje taniość, wtórność i nijakość.

Kampania perfum Givenchy Irresistible
Trzeba również wspomnieć o rekordzie. Marka Givenchy na potrzeby premiery Irresistible wyprodukował 29 (słownie: dwadzieścia dziewięć) klipów promocyjnych. Jeden z nich znajdziecie poniżej, a pozostałe na kanale Givenchy Beauty.
Co więcej, w klipie wykorzystano utwór I Follow Rivers, który pojawił się już w kilku reklamach perfum, m. in. Tommy Hilfiger.




