
Kolejna nowość, do której nie mogłem się zabrać od dłuższego czasu.
Zadig&Voltaire Girls Can Say Anything to perfumy mocno nawiązujące do swojej pierwotnej wersji – Girls Can DO Anything. W zasadzie mógłbym powiedzieć, że to ich prostsza, zrobiona nieco niedbale wersja. Nie czuję tu tego precyzyjnego złożenie składników, które zbierało mnóstwo punktów dla klasyka. Jest też więcej chemiczności, kurzu i i taniości.
I o ile początek może wywołać pojedyncze pozytywne wrażenia, to jako całość Zadig&Voltaire wypada blado. Niby tony piżmowo-irysowo-drzewne dominują, ale nie ma w nich nic ze szlachetności Narciso, Alaia czy Cacharel Noa. Jest troszkę kosmetyczny, troszkę sterylny, lecz to wszystko gra nieszczerze, i to delikatnie mówiąc.
Baza tej kompozycji równie dobrze mogłaby kończyć jakiś zapach z niskiej półki, ponieważ czuć w niej już tylko najtańsze piżmowo-drzewne utrwalacze.

Opinia końcowa o Girls Can Say Anything
W tej kategorii perfum jest to porażka, ponieważ możemy wybrać wiele innych, bardziej naturalnych lub po prostu lepiej skomponowanych kompozycji.
Szkoda słów.




